We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

2003​-​2013

by Spirit of 84

/
  • Streaming + Download

    Includes unlimited streaming via the free Bandcamp app, plus high-quality download in MP3, FLAC and more.

      21 PLN

     

1.
Pętla 03:54
Przegapiłeś wszystkie dogodne przesiadki I okazje by wysiąść i iść w swoją stronę Ale miejsce zająłeś naprawdę wygodne Nawet chyba na chwilę przysnąłeś I patrzyłeś przez okno, podziwiałeś widoki Dokąd jechałeś, już nie pamiętasz I minąłeś przed chwilą ostatni przystanek A na końcu drogi jest pętla Nie pamiętasz już, kto wcisnął bilet do ręki W drugą mapę i kazał ci jechać Miasto znane, lecz obce, pełen ludzi przystanek Nawet nie musiałeś długo czekać Zmieniały się kolory, krajobrazy za oknem Tłum z nóg leciał i klął na zakrętach Nie wiesz, kiedy kto wysiadł, widzisz, że sam zostałeś A na końcu drogi jest pętla Zaszło słońce, lecz się wkoło nie palą latarnie Nie ma ulic, symboli na mapie Żywej duszy wokoło, żeby o drogę spytać I okazji już żadnej nie złapiesz Było sto możliwości, żeby zmienić kierunek By zawrócić i się nie pałętać Za daleko to zaszło, zrobiło się zbyt późno A na końcu drogi jest pętla luty 2012
2.
Pułapka 05:47
Na najdłuższej ulicy największego miasta Biją dzwony, dopada mnie godzina dwunasta Nie wiem sam ile tego jeszcze w sobie zmieszczę Chciałbym być znów dzieckiem i znów jestem dzieckiem Gdzieś daleko nadjeżdża, wpełza tutaj powoli Jeszcze nie jest nawet w połowie swojej drogi Ale już ją widać, patrz, tam na horyzoncie Sunie majestatycznie, nieuchronnie i godnie I nie wiem dokąd idę, chcę się schować przed deszczem Patrzę w siebie i sam się sobie w głowie nie mieszczę
3.
To kolejny rozdział tej samej opowieści Co nieskończoną ilość słów i dźwięków w sobie mieści Mała bitwa wielkiej wojny, która nigdy się nie kończy Która nieraz nas podzieli, która nieraz nas połączy W obliczu końca, mimo wielu przeciwności Jeszcze nie zamilkła piosenka o wolności To kolejny rozdział tej samej opowieści Gniewu, krwi, łez, krzyku nieskończenie wiele mieści Znowu krzywda ci się dzieje i znowu nie wiesz, dlaczego Lecz znów łatwiej będzie wskazać, niż ukarać winnego Tutaj nie ma dla nich kary, nie osądzą sami siebie Ty swym posłuszeństwem tutaj pracujesz na miejsce w niebie Oni tak to wymyślili, potem ciebie nauczyli Ty przyjąłeś jako swoje, co oni ci narzucili Skoro zawsze tak jest, to znaczy, że tak być musi Więc każdą myśl o buncie sam w sobie z miejsca dusisz Może jutro przyjdzie Ktoś, kto tu w końcu pozamiata A królestwo Jego nie będzie z tego świata W obliczu końca... W obliczu końca świat boi się ciszy Gdy wszyscy krzyczą, nikt niczego nie usłyszy Krzyczą by coś zmienić i nic z tego nie wynika Kolejna iskra zapala się i znika Hard core, hard core, a co dzisiaj znaczy Każdy wie swoje, każdy rozumie inaczej
4.
Czy po to wymyślono głośniki i ekrany By dalej ślęczeć nocami nad książkami Czy po to mamy nasze komputery By nasze oczy wciąż niszczyły litery Dajcie jakiś fajny film I nie każcie czytać nic Czy po to są filmy na kasecie, płycie By wciąż na czytanie tracić swoje życie Listy lektur bez przerwy wydłużane Znaczą najpiękniejsze młode lata zmarnowane Dajcie jakiś fajny film I nie każcie czytać nic No jeszcze od biedy katalogi, poradniki Program telewizji, ale nie podręczniki Czy naprawdę myślicie, że wszystko jest jak było A od waszej młodości nic się nie zmieniło Dajcie jakiś fajny film I nie każcie czytać nic
5.
Dokument 1 00:54
Używamy słów, których znaczenia nie znamy Ich sensu się co najwyżej domyślamy Tworząc sobie kolejne ideały, wyobrażenia Projektując jutrzejsze porażki i zwątpienia Trzeba w coś wierzyć, więc zawsze w coś wierzymy Lecz coraz łatwiej wiarę tę tracimy Musimy komuś ufać, więc komuś ufamy Oszukując siebie, że w ogóle kogoś znamy Tyle razy w życiu sam siebie zaskoczyłeś Więc jakim prawem tak bardzo się dziwiłeś Gdy ktoś zrobił coś co się nie godzi Z twoją jedynie wizją tej osoby
6.
Szamański 01:33
Przychodzi do mnie co jakiś czas bo mamy do pogadania Ale zawsze najpierw pyta się czy mam coś do wszamania Nie bądź taki szaman Nie bądź taki szaman Nie bądź taki szaman Jak Sham 69 To on chce gadać, czy chce żreć niech on się zdecyduje Bo tutaj nie stołówka jest, tutaj się pracuje
7.
Czas 02:30
Człowiek najpierw dorasta a potem umiera Z czasem to wszystko rozpędu nabiera Godziny, tygodnie, miesiące i lata Szukanie miejsca w świecie a potem koniec świata Można o tym nie myśleć, bo tego nie widzimy Każda chwila coś zmienia, w każdej chwili coś tracimy Odchodzi niewinność a przychodzą zamiast tego Sposoby, kombinacje, obowiązki, nic dobrego Przeraża mnie ta naturalna kolej rzeczy Której nie umiem zatrzymać, nie umiem zaprzeczyć Czas pędzi do przodu i ciągnie nas za sobą W kierunku końca jednokierunkową drogą Po drodze odbierając marzenia naiwne I ucząc nazywać zdradę pragmatyzmem
8.
Kołchoźnikom na wsi wypłacać renty na czas Dla studentów w stolicy mieć pałki oraz gaz Kto mądry ten w porę wyjedzie za granicę Kto cwany się zaczepi w biznesie, w polityce Niech wierzą, że co mają to wszystko co mogą mieć Na kolanach podziękują, niczego nie będą chcieć Za tani chleb i wódkę prezydenta wybiorą Wszystko jest w porządku gdy wszystko jest pod kontrolą Nie śpiewasz w zgodnym chórze nie znajdziesz miejsca na scenie Za pochwały jest nagroda, za krytykę jest więzienie Prezydent jest od rządzenia, i nie będzie negocjacji Już oddziały porządkowe znów włączają się do akcji
9.
gov.pl 02:57
Czy to Chrystus narodów, czy tylko ziemia przeklęta Ryba psuje się od głowy, syf zalewa niższe piętra Kolorowe od reklam ulice oddychają zgniłym powietrzem Czasami chcę coś tu zmienić, czasem po prostu to pieprzę Nie jest trudno być ślepym i nie widzieć co tu się dzieje Drobnymi cwaniaczkami zarządzają wielcy złodzieje Czasem mnie tylko bawią, czasem się ich trochę boję Tych co żyją w gnoju po szyję i tych co się żywią tym gnojem Prawda wychodzi na wierzch, niebezpiecznie kłuje w oczy Nowa farba na ścianie się złuszczy, stara pleśń z pod niej wyskoczy Lecz wciąż głowy pełne frazesów na kolejnym dziejowym zakręcie Nowy gmach ku swej chwale budują, na przegniłym fundamencie
10.
A więc znowu jest jesień, rok dwa tysiące trzeci A my wciąż w jednym miejscu jak przestraszone dzieci Zagubieni w sobie i zagubieni w świecie W głowie zawsze ciemność, choć za oknem słońce świeci Bez odpowiedzi na modlitwy i pytania Na krawędzi porażki, na krawędzi załamania Zawsze do przodu, choćby z twarzą pokrwawioną Idziemy drogą dla nas właśnie wymyśloną Wciąż z jakąś nadzieją, bo chociaż dusza chora Nakręca ją pigułka w postaci hardkora Młodość to trauma nie do wymazania Lekcja pełna przemocy zmusza do zapamiętania Będę więc szedł dalej chociaż znów mi w twarz napluto Na przekór ich słowom, kłamstwom, nożom, butom Aż nie padnę bez siły w porażki dzień przeklęty Gdy krwi kropla ostatnia wypłynie z żył podciętych A wiec znowu jest wrzesień, nowy rozkład tramwajów A żołnierze jak ptaki lecą do ciepłych krajów By zbrodnie leczyć gwałtem strategię wymyślają Jak na to popatrzeć to skrzydła opadają Bo nie ma dokąd uciec i to wdziera się wszędzie Strach pomyśleć, czy kiedyś naszych głów też nie zdobędzie Gdy po raz kolejny jawnie albo skrycie Swe zakrwawione łapy zechcą włożyć w nasze życie Co wtedy będzie z nami, czy kiedy się zbudzimy W lustrze ta osobę co chcemy zobaczymy Czy udowodnimy, że nie było prawdy wcale W zdaniu „Czego nienawidzisz, tego częścią się stajesz” Będę więc szedł dalej chociaż niewiele z tego zysku pomimo ich wojen, kłamstw, gazet i teledysków Aż nie padnę bez siły w porażki dzień przeklęty Z pilotem, ciasteczkami i kawką z kasy z renty
11.
Terri 03:57
(pamięci Terri Schiavo) Czytam, słucham i oglądam i powoli mam już dosyć Patrzę, chociaż szkoda nerwów, krzyczę, chociaż szkoda głosu Chociaż przecież szkoda gadać, chociaż nic się tu nie zmienia Milczenie jest przyzwoleniem, choćby i ze zniechęcenia Wolność słowa, rzucanie grochem o ścianę Ale choćbym nic nie zmienił to przynajmniej nie milczałem A może przynajmniej otworzę komuś oczy A komuś innemu nie dam oka zmrużyć w nocy Widzę zaciskając pięści z bezsilności i rozpaczy Świat stworzony przez człowieka w którym człowiek nic nie znaczy Czytam, słucham i oglądam i już wszystko we mnie krzyczy Świat stworzony przez człowieka w którym człowiek się nie liczy
12.
Wierzę w to co wierzę i robię to, co robię Nie zamykaj mnie w szufladzie, szufladę zostaw sobie Świat się zmienia dookoła, chociaż wolniej, też się zmieniam Rozglądam się wokół siebie i po swojemu oceniam To co widzę, to co słyszę, i wyciągam z tego wnioski A polityczna poprawność nie jest dla mnie godna troski Pamiętam swoje początki, to na czym się wychowałem Co dostałem już na starcie, co sam potem odkrywałem To do czego doszedłem i to, z czego wyrosłem Między środkiem a początkiem jest przerzuconym mostem Co dla ciebie oczywiste, dla mnie nie musi być jasne Przecież tego co ja mówię, ty nie musisz brać za własne I choć dla mnie dzisiaj ważne, co tak niejasne dla ciebie Nie uznaję tych wartości, co uzasadniają knebel
13.
Ty co kilka lat Specjalnie dla mnie na jakiś czas zmieniasz twarz Ja znam wszystkie to Znam każdy uśmiech twój, w każdym słowie drugie dno Ty chcesz wmówić mi Że ja bez ciebie nie umiem żyć, nie mogę nic Ja mam tobie dać Legitymację byś moim kosztem mógł się paść Uczysz mnie bezsilności, chcesz mego posłuszeństwa Za namiastkę spokoju, namiastkę bezpieczeństwa Gdy już jestem bezradny oferujesz mi pomoc Każesz mi sobie płacić, każesz mi płacić słono Za to co mi odbierasz mnożysz się i powielasz Dajesz i zabierasz, w piekle mnie poniewierasz Pobierasz pensję po to, by mi oddać co moje I za swoją fatygę liczysz sobie połowę Pokazujesz twarz ludzką, bym wybrał cię w wyborach A za twymi plecami już dyszy głodna sfora Nażre się moim kosztem, nakarmi swoje młode Sam przecież tego chciałem, sam dałem na to zgodę
14.
Normalizacja 03:37
Pośród niekompletnych ścian, pośród tłuczonego szkła Rozwiał wraz z popiołem wiatr resztki wczorajszego dnia Jeszcze zaskrzypiały drzwi, jeszcze promień słońca wpadł Gdzieś daleko syren wrzask znów na chwilę ciszę skradł Normalizacja Pośród niekompletnych ścian, domów bez dachów i szyb Nocny handel, wódka, broń, ktoś pojawił się, ktoś znikł Życie skazane na śmierć w każdą przestrzeń wciska się Tylko ktoś nie wraca wciąż, chociaż mija dzień za dniem Normalizacja Pośród niekompletnych ścian, pod niebem z ognia i chmur Rodziny bez mężów, synów, czekają na wieści z gór Nie zapomną o nich kaci, choć zapomniał o nich świat Przyjdzie komuś krwią zapłacić, choćby i za dwieście lat Normalizacja
15.
Dwa kolory 03:20
Kraj podeptanych umów Kraj rozmodlonych tłumów Kraj rozpalonych stosów Kraj podniesionych głosów Ojczyzna podeptanej wolności Nienawiści do odmienności Kraj brudnych dzieci, szarych domów Kraj prześladowań i pogromów Kraj, gdzie strach wyjść na ulice Kraj polowań na czarownice Kraj smutku i depresji Kraj beznadziei i recesji Kraj, który tylko wam się przyśnił Kraj, który widzicie w telewizji Kraj malowany kompleksami Kraj, w którym zostaniecie sami Kraj, co już tylko w waszych głowach W waszym strachu, w waszych telewizorach Kraj, który tak bardzo chcecie widzieć Kraj, który kochacie nienawidzić Obsesja, która umrze razem z wami Lęk, co ma siłę by was zabić To co wasze, co macie dla potomności Nie będzie mieć dla was żadnej litości Pod sztandarem z dwóch kolorów Ludzie znają dwa kolory Patrzą tylko w jedną stronę Patrzą tylko z jednej strony Wrzesień 2007
16.
Eurowizja 02:04
Afrofrancuz Bambo pod Paryżem mieszka Zamiast szlugów auta pali nasz koleżka Alicja ma kota, Ingrid ma konika Miriam ma penisa, lecz kobiet unika Parada miłości, parada równości Magnus ma dwóch ojców, każdy mu zazdrości Taka kolej losu, taki też bieg rzeczy Lecz jest na to sposób, nikt już nie zaprzeczy Allach Akhbar! Bóg jest wielki! Swastyki na murach, tolerancja w prasie Płoną synagogi i mózgi na kwasie Gra czarna muzyka dla białej hołoty Wielka polityka ma wielkie kłopoty Allach Akhbar! Bóg jest wielki! Ropa jak barszcz tania, wóda tylko z mety Już nas na ulicy nie straszą pasztety Koniec rządów sitwy, komercji, gonitwy Z minaretu muezin wzywa do modlitwy Allach Akhbar! Bóg jest wielki!
17.
Historia ci wisi, a wczoraj to już historia Książek nie czytasz, nie wiesz, jak wygląda książka Głupi i pusty, jak wszyscy twoi idole Stworzeni na potrzeby i podobieństwo twoje Wyborca Konsument Narzędzie Instrument Rechoczesz jak bałwan, gdy słyszysz śmiechy z taśmy Co wskaże telewizor przyjmujesz za sąd własny I na każdy temat masz swoje własne zdanie Zgodne z unijną normą i w folię zapakowane Wyborca Konsument Narzędzie Instrument Gdy inni klaszczą – klaszczesz, gdy inni plują – plujesz Na sygnał dajesz głos, śmiejesz się lub współczujesz Gdy swego sms-a przeczytasz na ekranie Już wiesz że poprawnie odrobiłeś zadanie Wyborca Konsument Narzędzie Instrument Od rana do nocy Zdalnie sterowany Od rana do nocy Nowocześnie tresowany Od rana do nocy Zdalnie sterowany W pełni przewidywalny W pełni ukształtowany maj 2009
18.
Policja 02:36
O dwunastej rusza w miasto Marszem wielka demonstracja Wolno pełznie ulicami Na sztandarach wzniosłe hasła Z wiatrem niosą się okrzyki Słychać groźby i żądania Rozkręcają się syreny Cierpliwość już wyczerpana Wyższe pensje przywileje Dla nich winny być nagrodą Nieraz przecież ratowali Władzę starą jak i nową Zaciskając wściekle zęby Rząd im musi przyznać rację Skoro oni demonstrują Kto rozbije demonstrację? Pojutrze przypomną sobie Etos pracy policjantów Gdy ruszą w zwartym szeregu W tłum cywilnych demonstrantów
19.
Naklejka 04:31
Raz Michał Falzmann, inspektor NIKu Wykrył aferę, dał cynk zwierzchnikom Dzień później już nie prowadził sprawy A dwa dni później pech nieciekawy Twoja ambicja zabija ciebie Wie to już Falzmann, bo jest dziś w niebie Los Falzmannowi tak spłatał kawał Nie miał czterdziestki, umarł na zawał W Polsce wypadki chodzą po ludziach Nie ma co pytać, czyja to wina A przecież wisi w każdym tramwaju Naklejka, żeby się nie wychylać Pewien oficer dawnej bezpieki Z dawnej swej pracy wynosił teki Akta w mieszkaniu pomysł fatalny Papier jak wiemy, jest łatwopalny Tak ucierpiała cała rodzina Gdy dokumenty zaniósł do syna Nieszczęścia lubią łączyć się w pary W miesiąc w dwóch domach nagłe pożary W Polsce wypadki chodzą po ludziach... Przewodniczył komisji śledczej poseł Gruszka Że męcząca to praca, położyli go do łóżka Żeby sobie odpoczął od zajęć swych natłoku Wyspał się za wszystkie czasy, śpiąc tak około roku By się chłopak znudzony po sejmie nie pałętał Ogłoszono ruskim szpiegiem pana posła asystenta Ostatecznie jednak nie posłano go za kratki Wiec zdążył przygotować pogrzeb swojej matki W Polsce wypadki chodzą po ludziach... Nieostrożni w mowie jeżdżą nieostrożnie Aż się często opony nadziewają na gwoździe Kierowcy ciężarówek, choć wyminąć się starają Często ich małe samochody rozjeżdżają A jeśli coś odkryją, to ich nerwy tak ponoszą Jeszcze nic nie powiedzą, a już w trumnach ich wynoszą Nie umieją pływać, więc topią się w jeziorach Nie piją, więc schodzą po wypitych alkoholach
20.
Upadać aby powstać i dalej naprzód iść Umierać wciąż na nowo, by rodzić się i żyć Gubić się po to aby odnaleźć nową drogę Być nikim by swą wartość móc udowodnić sobie Latarką w oczy mroku zaświecić i wygrać w walce beznadziejnej z nadzieją trwać i wytrwać Z skrajności wpadać w skrajność żeby odnaleźć siebie Po szyję upaść w bagno, by głowa była w niebie Nie mieć żadnego celu, by nagle cel odnaleźć Nikomu w nic nie wierzyć, żeby odzyskać wiarę Latarką w oczy mroku... 12 X 2004
21.
Tramwajowy 02:19
Tyle lat cię nie widzialem, choć wcześniej wszędzie bywałeś Czasem się zastanawiałem, umarłeś czy wyjechałeś Choć dziś to już bez znaczenia, pytam co, gdzie i dlaczego Powiem kilka ogólników, gdy zapytasz co nowego Tak daleko od młodości, że nie sposób jej dogonić Zapisuję twój telefon, żeby nigdy nie zadzwonić Każdy ma do czego wracać i ma swój kawałek świata Coś było i sobie poszło, dziś to już niewielka strata Widzę błyski nad torami, chyba zbiera się na burzę Każdy z nas ma swoje sprawy, nie zatrzymuję cię dłużej Tylko wiesz, chciałbym usłyszeć, gdy mnie spotkasz za lat ileś Słowa – "Ty się w ogóle nie zmieniłeś" Wysiadasz, czy jedziesz dalej Wysiadasz, czy jedziesz dalej Wysiadasz, czy jedziesz dalej Żółtoczerwonym tramwajem?

about

Płyta "2003-2013" to składanka, wydana z okazji X-lecia zespołu Spirit of 84. Oprócz nowych, znanych z koncertów kawałków, "Pętli" i "Pułapki"

znajdziecie na niej 19 starych, lekko zremasterowanych kawałków ze wszystkich czterech płyt Spirita. W nowych kawałkach, gościnnie usłyszeć można Rudą.

Numery na płycie ułożone są w kolejności chronologicznej, można więc w pełni prześledzić zarówno kształtowanie się stylu Spirita, jak i drogę od nagrywania w warunkach partyzanckich do pracy w Demontażowni. Im dalej więc w płytę, tym lepsza jakość nagrania. Jedynie na użytek odsłuchu w internecie dwa najnowsze kawałki przesunęliśmy na sam początek, na CD zamykają one materiał.

credits

released May 18, 2013

license

tags

If you like Spirit of 84, you may also like: