1. |
||||
Historia ci wisi, a wczoraj to już historia
Książek nie czytasz, nie wiesz, jak wygląda książka
Głupi i pusty, jak wszyscy twoi idole
Stworzeni na potrzeby i podobieństwo twoje
Wyborca
Konsument
Narzędzie
Instrument
Rechoczesz jak bałwan, gdy słyszysz śmiechy z taśmy
Co wskaże telewizor przyjmujesz za sąd własny
I na każdy temat masz swoje własne zdanie
Zgodne z unijną normą i w folię zapakowane
Wyborca
Konsument
Narzędzie
Instrument
Gdy inni klaszczą – klaszczesz, gdy inni plują – plujesz
Na sygnał dajesz głos, śmiejesz się lub współczujesz
Gdy swego sms-a przeczytasz na ekranie
Już wiesz że poprawnie odrobiłeś zadanie
Wyborca
Konsument
Narzędzie
Instrument
Od rana do nocy
Zdalnie sterowany
Od rana do nocy
Nowocześnie tresowany
Od rana do nocy
Zdalnie sterowany
W pełni przewidywalny
W pełni ukształtowany
|
||||
2. |
02.Policja
02:35
|
|||
O dwunastej rusza w miasto
Marszem wielka demonstracja
Wolno pełznie ulicami
Na sztandarach wzniosłe hasła
Z wiatrem niosą się okrzyki
Słychać groźby i żądania
Rozkręcają się syreny
Cierpliwość już wyczerpana
Wyższe pensje przywileje
Dla nich winny być nagrodą
Nieraz przecież ratowali
Władzę starą jak i nową
Zaciskając wściekle zęby
Rząd im musi przyznać rację
Skoro oni demonstrują
Kto rozbije demonstrację?
Pojutrze przypomną sobie
Etos pracy policjantów
Gdy ruszą w zwartym szeregu
W tłum cywilnych demonstrantów
słowa: Tupak/Budyń
|
||||
3. |
03.Zaufanie
04:15
|
|||
Uśmiech z telewizora, złożona obietnica
Radości i spokoju coraz lepszego życia
Choć prawie się nie znacie, ma w sobie coś takiego
Czujesz, że chcesz mu ufać, że możesz wierzyć w niego
Jak twój najlepszy kumpel, napijesz się z nim piwa
Pogadasz z nim o sporcie, zrobicie razem grilla
Patrz specjalnie dla ciebie buduje tu boisko
Jak twój najlepszy kumpel, zrobi dla ciebie wszystko
Gdy pogoda dopisze, zagracie razem w piłkę
A twoje dzieci będą na nowym placu zabaw
Uśmiechnięte i zdrowe, karmione owocami
Twój najlepszy przyjaciel o wszystko w porę zadbał
I tylko się uśmiechnie, gdy przyniosą rachunek
Cóż, zapomniał portfela, więc kumpla poratujesz
Wszak miło się gadało, czas zrobić coś dla niego
Dla brata, dobroczyńcy i kumpla najlepszego
I nawet nie wiesz kiedy pół domu Ci wyniesie
Lecz kupel to jest kumpel, a człowiek wiele zniesie
Nie pogardzi twą żoną, mieszkaniem oraz autem
Przy prawdziwej przyjaźni cóż rzeczy te są warte
Zniknie z telewizora, zniknie z twojego życia
Zostawi tylko długi i czeki bez pokrycia
Lecz ty go zawsze nazwiesz najlepszym przyjacielem
By nigdy się nie przyznać, jakim jesteś frajerem
|
||||
4. |
04.Naklejka
04:31
|
|||
Raz Michał Falzmann, inspektor NIKu
Wykrył aferę, dał cynk zwierzchnikom
Dzień później już nie prowadził sprawy
A dwa dni później pech nieciekawy
Twoja ambicja zabija ciebie
Wie to już Falzmann, bo jest dziś w niebie
Los Falzmannowi tak spłatał kawał
Nie miał czterdziestki, umarł na zawał
W Polsce wypadki chodzą po ludziach
Nie ma co pytać, czyja to wina
A przecież wisi w każdym tramwaju
Naklejka, żeby się nie wychylać
Pewien oficer dawnej bezpieki
Z dawnej swej pracy wynosił teki
Akta w mieszkaniu pomysł fatalny
Papier jak wiemy, jest łatwopalny
Tak ucierpiała cała rodzina
Gdy dokumenty zaniósł do syna
Nieszczęścia lubią łączyć się w pary
W miesiąc w dwóch domach nagłe pożary
W Polsce wypadki chodzą po ludziach...
Przewodniczył komisji śledczej poseł Gruszka
Że męcząca to praca, położyli go do łóżka
Żeby sobie odpoczął od zajęć swych natłoku
Wyspał się za wszystkie czasy, śpiąc tak około roku
By się chłopak znudzony po sejmie nie pałętał
Ogłoszono ruskim szpiegiem pana posła asystenta
Ostatecznie jednak nie posłano go za kratki
Wiec zdążył przygotować pogrzeb swojej matki
W Polsce wypadki chodzą po ludziach...
Nieostrożni w mowie jeżdżą nieostrożnie
Aż się często opony nadziewają na gwoździe
Kierowcy ciężarówek, choć wyminąć się starają
Często ich małe samochody rozjeżdżają
A jeśli coś odkryją, to ich nerwy tak ponoszą
Jeszcze nic nie powiedzą, a już w trumnach ich wynoszą
Nie umieją pływać, więc topią się w jeziorach
Nie piją, więc schodzą po wypitych alkoholach
|
||||
5. |
05.Xero
03:22
|
|||
Gdy nie ma już wiary, nie ma też nadziei
Miłość jest towarem, więc miłość nie istnieje
Zgubiłeś, nie znalazłeś, pogodzony ze stratą
Kupując bez ustanku i bez ustanku płacąc
Wmawiano ci tak długo, że dlatego nie latasz
Że cię wciąż tyle rzeczy przywiązuje do świata
I że możesz być ptakiem, że wolny będziesz wtedy
Kiedy zerwiesz nić każdą, co cię trzyma przy ziemi
Więc fundament zburzyłeś, by dom zmienić w rakietę
Lecz zapadłeś się w błoto, zamiast w kosmos polecieć
Więc przeciąłeś korzenie i podpaliłeś mosty
Straciłeś równowagę, a skrzydła nie urosły
Coraz bardziej bezbronny, zamknięty w czterech ścianach
Wciąż nowych podpowiedzi szukałeś na ekranach
I uczyłeś się pilnie, powtarzałeś od nowa
Wszystkie gesty, grymasy, zachowania i słowa
Aż przestałeś być sobą, człowiekiem chyba nawet
W stanie wojny ze wszystkim, co za darmo dostałeś
Za darmo tylko w mordę, kup siebie schemat nowy
Żywa kserokopiarko na kabel antenowy
|
||||
6. |
06.Cukierek lub numerek
04:31
|
|||
Choć Polska lubi czuć się przedmurzem chrześcijaństwa
Co roku trwa tu festyn komercji i pogaństwa
Zamiast odwiedzać groby, atakują mieszkania
Banda paskudnych gnoi, bez śladu wychowania
Przylazła również do mnie dziewczynka, co ma pecha
Cukierek lub numerek, w moich drzwiach się uśmiecha
Oceniam sytuację, przyglądam się dziewczynie
Ktoś musi ją wychować, podejmę ten wysiłek
Żeby ten wieczór, dziewczę, dla ciebie był nauką
Dziś wybieram numerek, pod ścianę, pod ścianę!
Starczy pogańskich bredni, odechce ci się głupot
Dziś wybieram numerek, pod ścianę, pod ścianę!
Szlajanie się po nocy może być niebezpieczne
Metody wychowawcze brutalne lecz skuteczne
Gdy lekcję zapamięta, to może się nauczy
Odechce się dziewczynie po obcych domach włóczyć
Gdy trafi w dobre ręce, dziewczynka co ma pecha
Cukierek lub numerek, wie, po co się uśmiecha
Nie ma się po co szlajać, gdy noc październikowa
Gdy cukier zęby psuje, grunt, żeby panna zdrowa
Żeby ten wieczór, dziewczę, dla ciebie był nauką
Dziś wybieram numerek, pod ścianę, pod ścianę!
Starczy pogańskich bredni, odechce ci się głupot
Dziś wybieram numerek, pod ścianę, pod ścianę!
|
||||
7. |
07.Lód
02:43
|
|||
Pod niebem sinoszarym
Zastyga świat czarnobiały
I suną senne tramwaje
Zasną nim pojadą dalej
Chodniki coraz węższe
I dachy coraz cięższe
Jak zatłuszczony pergamin
Wilgoć plam pod dachami
Przykryte białym śniegiem
Sprawy płyną swym biegiem
Wieje wiatr zimny za progiem
Drzemią potęgi złowrogie
Na Puławskiej wymroził się luty
|
||||
8. |
08.Latarką w oczy mroku
04:09
|
|||
Upadać aby powstać i dalej naprzód iść
Umierać wciąż na nowo, by rodzić się i żyć
Gubić się po to aby odnaleźć nową drogę
Być nikim by swą wartość móc udowodnić sobie
Latarką w oczy mroku zaświecić i wygrać
w walce beznadziejnej z nadzieją trwać i wytrwać
Z skrajności wpadać w skrajność żeby odnaleźć siebie
Po szyję upaść w bagno, by głowa była w niebie
Nie mieć żadnego celu, by nagle cel odnaleźć
Nikomu w nic nie wierzyć, żeby odzyskać wiarę
Latarką w oczy mroku...
|
||||
9. |
09.Tramwajowy
02:20
|
|||
Tyle lat cię nie widzialem, choć wcześniej wszędzie bywałeś
Czasem się zastanawiałem, umarłeś czy wyjechałeś
Choć dziś to już bez znaczenia, pytam co, gdzie i dlaczego
Powiem kilka ogólników, gdy zapytasz co nowego
Tak daleko od młodości, że nie sposób jej dogonić
Zapisuję twój telefon, żeby nigdy nie zadzwonić
Każdy ma do czego wracać i ma swój kawałek świata
Coś było i sobie poszło, dziś to już niewielka strata
Widzę błyski nad torami, chyba zbiera się na burzę
Każdy z nas ma swoje sprawy, nie zatrzymuję cię dłużej
Tylko wiesz, chciałbym usłyszeć, gdy mnie spotkasz za lat ileś
Słowa – "Ty się w ogóle nie zmieniłeś"
Wysiadasz, czy jedziesz dalej
Wysiadasz, czy jedziesz dalej
Wysiadasz, czy jedziesz dalej
Żółtoczerwonym tramwajem?
|
||||
10. |
||||
Na wszystkich giełdach świata krach
W dniu, w którym w oczy zajrzał strach
Wszystkie indeksy lecą w dół
Jak samoloty znów przecięły świat na pół
Nie można naraz dwóm panom służyć
A ty ciągle nie możesz pojąć, że
Masz wolny wybór i masz wolną wolę
Ale uparcie wybierasz zawsze źle
Co warte jest tyle, co nic
Bez czego już nie umiesz żyć
Co łamie kark każdego dnia
Zbyt ciężkie masz kieszenie, a coraz bliżej dna
Nie można...
Na wszystkich giełdach świata strach
W dniu, w którym zajrzał oczy krach
Na łeb, na szyję jeszcze raz
Na rzeczy bez znaczenia straciłeś cały czas
|
||||
11. |
11.Koniec nadawania
04:45
|
|||
Wczoraj w nocy
Skończyła mi się kadencja
Ktoś mi zgasił światło
Nie zdążyłem się pożegnać
Widzę wszystko
Wcale nie jest to przyjemne
Nie zmieniłem świata
świat nie wali się beze mnie
|
Streaming and Download help
If you like Spirit of 84, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp