We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

Na śmierć i życie

by Spirit of 84

/
  • Streaming + Download

    Includes high-quality download in MP3, FLAC and more. Paying supporters also get unlimited streaming via the free Bandcamp app.

      name your price

     

1.
Ulica moknie w zimnym deszczu Łza każda zapisana w niebie W kieszeni płaszcza mam dwa bilety Bilet dla mnie, bilet dla ciebie Przystanek, chodnik i z powrotem Cały ten chłód zagarniam w siebie Dwa bilety w kieszeni płaszcza Bilet dla mnie, bilet dla ciebie Uciekną liście i tramwaje Czas nie zatrzyma się w potrzebie W kieszeni płaszcza mam dwa bilety Bilet dla mnie, bilet dla ciebie Nie pytaj, co bez ciebie zrobię Co ty beze mnie nie chcę wiedzieć Dwa bilety chowam w kieszeni Bilet dla mnie, bilet dla ciebie /Listopad 2015/
2.
Im później się robi, tym wraca się częściej Do czasów, gdy człowiek łapał samo gęste Kiedy jeszcze nasze noce i ulice A każda chwila była na śmierć i życie Walka trwa – na śmierć i życie Długotrwały kontakt szkodliwy dla zdrowia Więc musiał się urwać, przecięta historia Miłe złego początki z jednej flaszki pite Twarze krwią zalane, na śmierć i życie Walka trwa – na śmierć i życie Wszyscy się rozbiegli, lecz nie każdy dotarł Niektórym za szybko spod nóg znika droga Kto zdążył, się zmienił, jak miasta, ulice Kamienie, kieliszki, na śmierć i życie Walka trwa – na śmierć i życie Gdzieś w podświadomości, gdzieś za horyzontem Gdy chwilę nie patrzysz, gdy odwrócisz głowę Dawno pochowana ma się znakomicie W każdym oddechu, na śmierć i życie Walka trwa – na śmierć i życie Luty 2018
3.
Poniedziałek – piątek w pracy Jakoś sobie przetłumaczy W sobotę w bój jak na wroga A niedziela jest dla Boga Biały chleb, keczup czerwony Wielka Polska, znane strony Szarpie serce hymnu nuta Starych bitew proch na butach Kiedyś wstanie, powie dosyć Wtedy nikt mu nie podskoczy Nie popatrzy na drobiazgi I pół świata pójdzie w drzazgi Nie będzie się bał umierać I nie będzie czego zbierać Przyśni mu się w szarym pyle Krzyż i flaga na mogile Może źle mnie zrozumiałeś Nieuważnie mnie słuchałeś W szczerym polu, w każdym domu Z krwi, historii i betonu Gdzie pamięć dłuższa niż życie Ja się bawię znakomicie I zapiję wódkę hymnem I świat cały puszczę z dymem Ojciec Polak, matka Polka Słowiański przykuc, czapka wpierdolka Ojciec Polak, matka Polka Słowiański przykuc, czapka wpierdolka /Czerwiec 2018/
4.
Dorosłość 02:42
Dorosłość nie jest piciem, nie jest wódką ze sklepu Sprzedaną bez pytania, kupioną bez problemu Seksem za zgodą partnera, zdradą ani spełnieniem Tylko brakiem oddechu, tylko chronicznym zmęczeniem Nie zrobisz nic, ktoś patrzy, nie powiesz, ktoś usłyszy Będziesz się musiał tłumaczyć, będziesz się musiał zawstydzić Inaczej o niej myślałeś, chowając się w kąt ze szlugiem Była pracą na marne, jest wciąż rosnącym długiem Nie jest z niej żadna wolność, nie jest żadnym wyborem Rannym wspólnym śniadaniem, wyjściem w miasto wieczorem Paleniem bez żucia gumy, wypitą z kumplem gorzałą Tylko drzemką w metrze, budzikiem o piątej rano /Kwiecień 2017/
5.
Jak zdjęcie zapisane i zapomniane w głowie Na lat sto, na lat tysiąc, na dorosłość i koniec Przywrócone, znalezione, cyfrowo odnowione Na sto dni, na sto nocy, na zmęczenie i koniec Szeroka jak rzeka i wiśniowa jak wino Była, jest i będzie, już nie da się ominąć Wiśniowa jak wino i szeroka jak rzeka Kilka dni, kilka lat, będzie na mnie czekać Pocięta na kawałki, co wzajem się nie widzą Przecznice i płoty, gdzie gubię czasem kroki Malowane złotem / ściany, chmury, niebo Latarnie i balkony, skoncentrowany spokój Szeroka jak rzeka i wiśniowa jak wino… Zanika i powraca, spod asfaltu wypływa Dzieciństwo, dorosłość, zmęczenie i koniec Światła lamp, dawny sen, z ufnością śniony znów Dzieciństwo, dorosłość, zmęczenie i koniec Szeroka jak rzeka i wiśniowa jak wino… /Listopad 2018/
6.
Zabawka dyktatorów, gdy myśli że nie słyszą Pisze historię swoją, krzykiem, grozą i ciszą Tonie w jej długich włosach rozpacz całego świata Gdy krew wyciera z ulic, kości z placów wymiata Najpiękniejsza! W historii się powiela, z uśmiechem wciąż tym samym Przyjmuje tłumów hołdy i żywi się tłumami Na plakatach, obrazach, w filmach i przedstawieniach Uwielbia reflektory, choć jest utkana z cienia Spokojnie śni masakrę, marzenia ma koszmarne A usta ma czerwone, a oczy jej są czarne Zwiąże wszystkie nadzieje, odeśle je na marne A usta ma czerwone, a włosy jej są czarne Nocą skrada się cicho, za dnia ma swoje żniwa W złych to co w nich najgorsze, w dobrych piękno odkrywa Nie pytaj, o kim mówię, już o niej pomyślałeś W nocy ci się przyśniła, przed snem ją oglądałeś Najpiękniejsza! Jest narzeczoną kata, jest kochanką zbrodniarza Jej dzieci porzucone na stu świata cmentarzach A kiedy przyjdzie pora stanie po naszej stronie I wypełni czerwienią napis, co głosi koniec Wiele jeszcze zobaczy, wspomnienia ma koszmarne A usta ma czerwone, a oczy jej są czarne Przetnie szkłem potłuczonym spękaną białą farbę A usta ma czerwone, a włosy jej są czarne /Maj 2019/
7.
Tyle dni w palącym słońcu, buty kleją się do ulic Twarz oparzyć można łatwo, chcąc do muru się przytulić Powciskana w szarość murów zieleń pomału usycha Co wiosną do życia wraca, od tygodni wolno zdycha Tabuny półnagich dziewcząt smutno snują się po mieście Nikt już nie ma na nie siły, nikt do domu ich nie weźmie Wykończony skwarem omlet smaży się na parapecie Zdycha na stojąco człowiek przy smętnym radiowym flecie Dzisiaj wreszcie szare chmury, słychać grzmoty, idzie deszcz Dziś rośliny się napiją i ja się napiję też /Lipiec 2015/
8.
Otwieram oczy Noc nie zarwie się sama Z boku na bok I tak do rana Przyzwyczajam wzrok Noc nie zarwie się sama Zaraz będzie jasno I tak do rana Jak można spać, gdy nie da się policzyć Wszystkich gwiazd i wszystkich myśli złych Snu i powietrza tak rozpaczliwe brak Wśród nadpodaży takich samych dni Między ostatnim i pierwszym autobusem Sufit niebezpiecznie przesuwa się w dół Nim czerń ponownie granatem przejdzie w błękit Tlenu w pokoju zostanie mniejsze pół /Czerwiec 2018 – czerwiec 2019/
9.
:( 02:46
Uciec z szarości, prosto w morze kolorów Głową w dół skoczyła bez oporów W imię świętej ucieczki, za każdą cenę Gra o wszystko, każde upokorzenie Pierwsza od lat długa chwila spokoju Zimna tak, w hotelowym pokoju Przemyślała to, na zawsze będzie piękna Wygląda dobrze na czarnobiałych zdjęciach Połykać łzy i gorsze jeszcze rzeczy Na oślep biec, samej sobie zaprzeczyć Producent, trener, wydawca, fan i agent Makijaż, operacja, przerażenie nagie Pierwsza od lat… Za dużo cukru, nie dopije herbaty Śni sen bez snu, spisana już na straty Ostatni raz spotyka się z fanami Zasypią grób emotikonami Pierwsza od lat… /jesień 2019/
10.
Wszystkie obroty ziemi, wszystkie fazy księżyca Chmury czarne, czerwone, szaroniebieska ulica Wschody i zachody słońca i nagle wszystko naraz Jest nad moją głową i na moją głowę spada Wszystkie śniegi zim wszystkich, wszystkie upały lata Wiosenne błyskawice, początki, końce świata Wszystkie barwy jesieni, szarości, czernie miasta Wszystko nagle przede mną, ze mnie, we mnie wyrasta Tylko jedna sekunda, w niej tylko jedno życie Między prolog, epilog, wciśnięte siłą stronice Na granicy Ksawerowa, Wyględowa i jesieni Nagłe zakrzywienie czasu i przestrzeni Zanim noc nadejdzie, nim ciemność ogarnie Nim się wymieszają gwiazdy i latarnie Dokąd oczy sięgną, gdzie poniosą buty Cień nieskończoności, elektryczne druty /Luty 2019 – styczeń 2021/
11.
budzę się pełna strachu kochanie, spisz testament zapiszmy sobie wszystko póki jeszcze czas mamy choroba zbiera żniwo codziennie więcej śmierci zostawię ci, co mogę jeszcze podpis odręczny kochanie, tak się boję o ciebie i o siebie o wszystkich, co na zewnątrz, co byli z nami kiedyś chcę biec, pytać, co z nimi chcę uciec i się schować kochanie, pisz na kartce, że wszystko swojej żonie już tylko do koperty dwie kartki odłożone na półce z winylami czekają na najgorsze nie chcę jeszcze umierać jeszcze jesteśmy młodzi jeszcze możemy tyle - wszystko mojemu mężowi ref. tak bardzo się boję a śmierć nie wybiera dwa testamenty czekają za płytą Glenna Millera /marzec 2020, słowa - Marta Karnkowska/
12.
Dziesiątka 04:58
Za oknem fontanna pół roku, a autobusy cały rok Zachody słońca najpiękniejsze wtedy, gdy szybko zapada zmrok Tramwaje tutaj tylko słychać, tak samo, jak kościelne dzwony W sierpniu i wrześniu wisi flaga w oknie balkonu bez balkonu Codziennie tyle światów umiera, każdy dzień jest początkiem końca Światło zielone, światło czerwone, ulica wpada w słońce Księżyc nad ranem albo nocą, zza ściany kaszel rozpaczliwy W cieniu upadku żywe trupy wiodą swój żywot obrzydliwy Na rogu pani oprócz kwiatów ma córkę wcześnie pochowaną Nie woda zbiera się w kałuże, które chodniki zdobią rano Codziennie tyle światów umiera, każdy dzień jest początkiem końca Światło zielone, światło czerwone, ulica wpada w słońce Dziesiątką jedzie się na cmentarz, jesienią zawsze jestem gotów Wiem, że i ja za którymś razem mogę nie wrócić na Mokotów Nie mieszkam już tam, gdzie mieszkałem, inna dziś wciąga mnie ulica Żadnego z bliskich i kolegów mój krzyk nie przywróci do życia Pomarańcz lamp i biała pełnia odbija się w zgaszonych oknach Na końcu zawsze wygrywa czerń i sen, gdy chowam się do środka Codziennie tyle światów umiera, każdy dzień jest początkiem końca Światło zielone, światło czerwone, ulica wpada w słońce Dziesiątką jedzie się na cmentarz, jesienią zawsze jestem gotów Wiem, że i ja za którymś razem mogę nie wrócić na Mokotów /Sierpień-październik 2015, wrzesień 2018/
13.
Historia 03:06
Ta historia się zaczyna dawno, więc nikt nie pamięta Pośród dymu i oparów, dowody ledwo co wzięte Pośród podłóg wycieranych ubraniem, włosami dziewcząt I przebudzeń zbyt okrutnych by pomylić je ze snami Teraz wszystko się zmieniło, każdy duży i poważny Jeśli wódka to brawura, lecz w sumie coraz mniej głupot Dokąd wszystko to odeszło i czy jest czego żałować Gdy już nowi, jeszcze gorsi zaczynają świat meblować Lecz im też nie starczy siły, lecz wracając do początku Dopiero wiek się zaczynał, czekanie na koniec świata Tyle było filmów o tym, w jednym z nich każdy z nas zagrał Nikt nam za to nie zapłacił, sami sobie płaciliśmy Tysiącem złych dni i nocy, tych bezsennych i samotnych Lub dzielonych rozpaczliwie, wspólne tuszowanie zbrodni Sny nam dyktowały słowa, duchy snuły po piwnicach Wszystkie lęki i nadzieje poskładały się w historii Przychodzili, odchodzili i niewielu nas zostało Połykały czarne dziury emigracji, dorosłości Życia, pracy i depresji lub po prostu coś nie pykło Ktoś był i kogoś nie było, zostawało puste miejsce Koleżanek i kolegów w trumnach, urnach lub szufladach W próżni lub po drugiej stronie telefonów, Messengerów Mroczne są złego początki, a dobrego raczej trudne Czasem łatwo je pomylić, czasem trudno je odwrócić Wrócą cienie i wspomnienia, pusty pokój się zaludni Przyjdzie czas będziemy tańczyć, rozmawiać, w końcu upadać Spać za zastawionym stołem, budzić się i od początku Nieskończone youtube party, gdy wrócicie tu na zawsze I nas nigdy nie rozdzieli żadna przemoc lub bezsilność Bądźmy na siebie skazani, świat zna przecież gorsze losy Teraz jeszcze kilka dźwięków, to nie będzie żaden koniec Krótka przerwa nim na nowo ciemność przetną nasze głosy /lato 2020/
14.
Na Mokotowie pada deszcz, trwa oberwanie chmury Wylewa na zaspany łeb wiadra zimnej wody z góry Lecz chociaż chcę obudzić się, to sen mnie trzyma mocno Z chodnikiem przyjdzie zderzyć się, chłodnej ulicy dotknąć Ludzki taśmociąg, dzień i noc, widoki tak wspaniałe Chyba dziś miałem zrobić coś i chyba zapomniałem Drą mordy ludzie, wyją psy, wrzeszczą telewizory Coraz gorszej jakości sny, zdaje się jestem chory A może nie śni mi się nic, zwyczajny koniec świata Pierwszego z brzegu w mordę bić, z chodnika czas wymiatać Coś tutaj poszło bardzo źle, lecz czy się dobrze skończy Gdy mi zdejmą z pleców mój krzyż, usłyszę „jesteś wolny” Telefon, płyta, książka, film, bałagan wybuchł w głowie Tyle chciałbym powiedzieć Ci, lecz nic już Ci nie powiem Wiatr jak kamieniem rzuca mną, w równaniach robi dziury Na Mokotowie pada deszcz, trwa oberwanie chmury /Sierpień 2017/

about

Historia nagrywania i powstawania tej płyty to trauma godna lat 2020 i 2021.

Teksty Budyń, Marta Karnkowska (Piosenka Marty)
muzyka Spirit of 84
nagrano u Dudzika
Spirit na tej płycie to Budyń, Kaczewersacze, Ksenia, Tupak
pozdrowienia dla Eowiny i Naresky'ego
gościnnie TWB - perkusja, Crazy - flet - (Przebój lata)

credits

released April 8, 2021

license

tags

If you like Spirit of 84, you may also like: