We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

Prawda was wyzwoli

by Spirit of 84

/
  • Streaming + Download

    Includes unlimited streaming via the free Bandcamp app, plus high-quality download in MP3, FLAC and more.

      21 PLN

     

1.
Wierzę w to co wierzę i robię to, co robię Nie zamykaj mnie w szufladzie, szufladę zostaw sobie Świat się zmienia dookoła, chociaż wolniej, też się zmieniam Rozglądam się wokół siebie i po swojemu oceniam To co widzę, to co słyszę, i wyciągam z tego wnioski A polityczna poprawność nie jest dla mnie godna troski Pamiętam swoje początki, to na czym się wychowałem Co dostałem już na starcie, co sam potem odkrywałem To do czego doszedłem i to, z czego wyrosłem Między środkiem a początkiem jest przerzuconym mostem Co dla ciebie oczywiste, dla mnie nie musi być jasne Przecież tego co ja mówię, ty nie musisz brać za własne I choć dla mnie dzisiaj ważne, co tak niejasne dla ciebie Nie uznaję tych wartości, co uzasadniają knebel
2.
Ty co kilka lat Specjalnie dla mnie na jakiś czas zmieniasz twarz Ja znam wszystkie to Znam każdy uśmiech twój, w każdym słowie drugie dno Ty chcesz wmówić mi Że ja bez ciebie nie umiem żyć, nie mogę nic Ja mam tobie dać Legitymację byś moim kosztem mógł się paść Uczysz mnie bezsilności, chcesz mego posłuszeństwa Za namiastkę spokoju, namiastkę bezpieczeństwa Gdy już jestem bezradny oferujesz mi pomoc Każesz mi sobie płacić, każesz mi płacić słono Za to co mi odbierasz mnożysz się i powielasz Dajesz i zabierasz, w piekle mnie poniewierasz Pobierasz pensję po to, by mi oddać co moje I za swoją fatygę liczysz sobie połowę Pokazujesz twarz ludzką, bym wybrał cię w wyborach A za twymi plecami już dyszy głodna sfora Nażre się moim kosztem, nakarmi swoje młode Sam przecież tego chciałem, sam dałem na to zgodę
3.
NSBM BDSM HTTP HWDP Na skróty! PRL URL UPC JPG Na skróty! Na pierwszej randce W popularnej knajpce Tak jakby w promocji Tak jakby przy obcych Na skróty!
4.
Te same słowa powtarzane tyle razy Nie zyskują siły, nie utrwalają przekazu Co kiedyś mogło porwać dziś bawi albo nudzi Zniechęca zamiast wstrząsnąć, uśpi zamiast obudzić Czy to jest rzeczą śmieszną, czy bardziej żałosną Cyniczne granie dzieci, co nie chcą dorosnąć Słowa słowa słowa nic nie idzie za słowami Może tylko kogoś na chwilę da się omamić Odkrywaj co odkryte Powtarzaj powtarzalne Zdobywaj co zdobyte Tłumacz wytłumaczalne I pokaż wszystkim durniom Swą sławą jednodniową Że ty również potrafisz Mur z dykty rozbić głową Z garażu, ze sceny, z komputerowych głośników Bardzo groźne deklaracje w kierunku polityków Wy się nigdy nie poddacie i oszukać się nie dacie Jak dziad z obrazem, sobie z nimi pogadacie Odkrywaj co odkryte... Teraz gorszy syf, już nawet grać się nie chce Bunt prosto z magazynu z telewizora łechce Słowotok jak szczekaczka dodać soulowe jęki Polska młodzież śpiewa amerykańskie piosenki Z gitarą, z gramofonem, z perkusją czy też z bitem Przeżute i wyplute, modne, więc znakomite Czym rzygnął telewizor prosto na twą podłogę Zjadłeś, wydaliłeś i sprzedałeś jako nowe Odkrywaj co odkryte... Przesłanie dla młodzieży i dla recenzentów Co modne w klubach, modne wśród decydentów Radia, telewizji, więc się sprzeda kto potrafi Zatańczymy na grobie polskiej fonografii
5.
Kłamstwo czasem ma bardzo długie nogi Nogi tak długie, że się same w nich plącze Przeszłość dopada wcześniej albo później Wyrzuty sumienia śle jak listy gończe Błędy młodości po latach wracają Tak nieuchronnie, jak niespodziewanie Zawsze jest ktoś, kogo nie da się oszukać Zawsze jest ktoś, kto ma zbyt dobrą pamięć Guinter gdy był młody to palił grass Powinęła mu się noga, gdy przyszedł na to czas
6.
Pośród niekompletnych ścian, pośród tłuczonego szkła Rozwiał wraz z popiołem wiatr resztki wczorajszego dnia Jeszcze zaskrzypiały drzwi, jeszcze promień słońca wpadł Gdzieś daleko syren wrzask znów na chwilę ciszę skradł Normalizacja Pośród niekompletnych ścian, domów bez dachów i szyb Nocny handel, wódka, broń, ktoś pojawił się, ktoś znikł Życie skazane na śmierć w każdą przestrzeń wciska się Tylko ktoś nie wraca wciąż, chociaż mija dzień za dniem Normalizacja Pośród niekompletnych ścian, pod niebem z ognia i chmur Rodziny bez mężów, synów, czekają na wieści z gór Nie zapomną o nich kaci, choć zapomniał o nich świat Przyjdzie komuś krwią zapłacić, choćby i za dwieście lat Normalizacja
7.
Nie wyzwoli was nienawiść, nie wyzwolą szubienice I nie wyzwolą was czołgi gdy wyjdziecie na ulice I nieważne z której strony w przestrzeń padną pierwsze strzały I tak stracone złudzenia będą szybciej zabijały Tylko prawda was wyzwoli Lecz wolicie żyć w kłamstwie Wolicie żyć w niewoli Wolicie zgnić w poddaństwie Nie wyzwoli was nienawiść, nie wyzwoli was pogarda Nie wyzwolą prześladowcy, gdy zawisną na latarniach I nieważne kto podepce na swej drodze wasze plecy Kto upadnie i nie wstanie, kto do celu dotrze pierwszy Tylko prawda was wyzwoli Lecz wolicie żyć w kłamstwie Wolicie żyć w niewoli Wolicie zgnić w poddaństwie Nie wyzwoli was reklama, nie wyzwoli telewizja Gdy zgubicie się w pogoni, w swoich narkotycznych wizjach I nieważne kto z was więcej gotów płacić za marzenia W ostatecznym rozrachunku to wszystko nie ma znaczenia Tylko prawda was wyzwoli Lecz wolicie żyć w kłamstwie Wolicie żyć w niewoli Wolicie zgnić w poddaństwie
8.
marzy się wam wciąż lud ciemny lecz nie każdy dzisiaj wierzy ślepo w dogmatyczną świętość nieomylność wszystkich księży każdy grzech był niczym sekret dotąd w katedrze skrywany czas już skończyć zamiatanie brudów pod perskie dywany ciągle zależy tak wielu żeby była skryta w cieniu prawda i tak wyjdzie na jaw choćby i z akt IPN-u kiedyś jeden niepokorny ich moralnej chciał odnowy niegdyś za głoszenie prawdy ucinano ludziom głowy dzisiaj inne arcybiskup znane stosuje metody żeby zmarginalizować problem znajda się sposoby kiedy padnie oskarżenie dostojnicy grzmią z ambony "wszyscy wiemy czyj to spisek ksiądz niesłusznie oskarżony" mogą zaprzeć się po trzykroć mogą kłamać w żywe oczy ostateczny lustracyjny sąd niczego nie przeoczy słowa: Tupak
9.
09.Paprocie 02:12
Do kolekcji swych porażek dołożyłem dziś następną A możliwe, że największą i ze wszystkich najpiękniejszą Trafiło się ślepej kurze ziarno, ale je zgubiła Los wygrany na loterii przez dziurę w kieszeni wypadł Jeśli zaś Boga za nogi - chwyciłem, to wytarł buty Gdy się szczęście uśmiechnęło, ja patrzyłem w drugą stronę Czterolistną koniczynę ciemną nocą rozdeptałem Więc nie było mi pisane, a jeśli, to nie tym razem Co tak silne jest by palić, zatruć myśli i marzenia Jednocześnie zaś zbyt słabe, żeby wygrać, żeby przetrwać Jest niewolą, jest tyranią , choć przyjęte dobrowolnie Słabnąc wciąż tak samo ciąży, nie uwolni ze swym końcem
10.
Możesz być tchórzem i mordercą Rozstrzeliwać dzieci i mordować jeńców Po odpowiedniej stronie i w imię sprawy słusznej Zrobią z ciebie idola młodzieży modzie posłusznej Che Guevara Kat nie ofiara! Nieważne jak krwawe było twoje zajęcie W odpowiednim momencie zrobione ładne zdjęcie To jest tylko ważne, to jedno się liczy Zostanie legenda, z której nikt cię nie rozliczy Che Guevara Kat nie ofiara! Poza ksywką i twarzą niewiele dałeś światu Patrzysz na nas dzisiaj z koszulek i plakatów Zarabiają na tobie ci, których nienawidziłeś Kto za ciebie odpowie przegrałeś czy zwyciężyłeś?
11.
Ile trwało to wszystko już nie liczył żaden z nas Łatwo jest się zgubić pośród takich samych lat W nasze życie się wdarł gwałtownie niczym strach I nie pamięta nikt odkąd strach ma jego twarz Jak pomnik w środku miasta w samym centrum świata trwał Świat się wkoło niego kręcił a w raz światem każdy z nas I rytm jego głośnych słów był rytmem codziennych spraw Gdy uśmiechał się my z nim, jego złość budziła płacz Pisaliśmy o nim wiersze, ucząc się kochać i bać Rzucać myśli na kolana, na rozkaz na baczność stać Wierzyć w to, że świeci słońce, dlatego, że on tak chce Że on daje wszystkim życie, chociaż skazuje na śmierć Zmieniliśmy się w żołnierzy, by się w jego imię bić W jego imię maszerować tak by ciągle w miejscu tkwić Powoli zapominając, że kiedyś było inaczej Ucząc się co dzień niewoli, ucząc się słów nowych znaczeń Chociaż miało się nie zdarzyć, wiadomość zwaliła z nóg I nie umiał nikt powiedzieć, czy tragedia to czy cud Stracił siły, zachorował, zamknął oczy w zimnej sali Dookoła niego wszyscy, jak zawsze w strachu czekali Czekali w wielkim skupieniu, czy odejdzie czy zostanie Jedni o śmierć się modlili a drudzy o zmartwychwstanie Ucichły w kraju rozmowy, jak kiedyś ucichły żarty Każdy czekał, aż otworzy oczy znów Żywy lub martwy
12.
12.Eurowizja 02:03
Afrofrancuz Bambo pod Paryżem mieszka Zamiast szlugów auta pali nasz koleżka Alicja ma kota, Ingrid ma konika Miriam ma penisa, lecz kobiet unika Parada miłości, parada równości Magnus ma dwóch ojców, każdy mu zazdrości Taka kolej losu, taki też bieg rzeczy Lecz jest na to sposób, nikt już nie zaprzeczy Allach Akhbar! Bóg jest wielki! Swastyki na murach, tolerancja w prasie Płoną synagogi i mózgi na kwasie Gra czarna muzyka dla białej hołoty Wielka polityka ma wielkie kłopoty Allach Akhbar! Bóg jest wielki! Ropa jak barszcz tania, wóda tylko z mety Już nas na ulicy nie straszą pasztety Koniec rządów sitwy, komercji, gonitwy Z minaretu muezin wzywa do modlitwy Allach Akhbar! Bóg jest wielki!
13.
Nie powiem Ci, że kocham Cię nad życie To nie ma sensu, gdy Ty jesteś całym życiem Że jesteś ważniejsza od całego świata Nie powiem, gdy Ty jesteś całym światem Tyle słów na marne, w błoto i na wiatr A teraz ich zabrakło, gdy przyszedł ich czas Tak długo bez nadziei i tak długo sami Duchowe sieroty przed komputerami Aż nagle instynktem, impulsem, zrządzeniem wpadamy na siebie i wrastamy w siebie Jak dwie niewiadome, tak sobie nieznani A tak blisko siebie i sobie pisani Jesteś pytaniem i jesteś odpowiedzią Pragnieniem, pragnienia spełnieniem Jesteś tęsknotą, czekaniem, radością Wiarą, nadzieją, miłością
14.
Kraj podeptanych umów Kraj rozmodlonych tłumów Kraj rozpalonych stosów Kraj podniesionych głosów Ojczyzna podeptanej wolności Nienawiści do odmienności Kraj brudnych dzieci, szarych domów Kraj prześladowań i pogromów Kraj, gdzie strach wyjść na ulice Kraj polowań na czarownice Kraj smutku i depresji Kraj beznadziei i recesji Kraj, który tylko wam się przyśnił Kraj, który widzicie w telewizji Kraj malowany kompleksami Kraj, w którym zostaniecie sami Kraj, co już tylko w waszych głowach W waszym strachu, w waszych telewizorach Kraj, który tak bardzo chcecie widzieć Kraj, który kochacie nienawidzić Obsesja, która umrze razem z wami Lęk, co ma siłę by was zabić To co wasze, co macie dla potomności Nie będzie mieć dla was żadnej litości Pod sztandarem z dwóch kolorów Ludzie znają dwa kolory Patrzą tylko w jedną stronę Patrzą tylko z jednej strony
15.
Prawie zawsze za rączkę, prawie zawsze pod opieką W ciepłym ubranku albo pod ciepłą kołderką Z podanym śniadankiem, poprawionym szalikiem W upranej koszuli z zapiętym każdym guzikiem Co to będzie kiedy dorosnę Jak sobie radę dam Zobacz, zobacz jak sobie radzę Z kapciami na zmianę, z kanapką na potem Z mamusią do szkoły, z mamusią z powrotem Z paskiem na świadectwie, ze szlaczkiem w zeszycie Pod czujną opieką komfortowe życie Co to będzie kiedy dorosnę Jak sobie radę dam Zobacz, zobacz jak sobie radzę Zobacz – piję sam Piję sam
16.
16.Dzień 03:15
Z pokolenia Na pokolenie Przekazywane Jedno marzenie W schylonych głowach Resztki godności Śnione po cichu Sny o wolności Dzień wyzwolenia Mówili blisko Na czarnym niebie Gwiazdy rozbłysną Dla wolnych ludzi Zaświeci słońce Z nimi szczęśliwe Niewoli końcem Z pokolenia Na pokolenie Przekazywane Jedno złudzenie Choć mówią starzy Śpiewają młodzi To co ma nadejść Wciąż nie nadchodzi Dzień wyzwolenia... I tak dzień po dniu I rok po roku W urwanych słowach W myślach niepokój Oczekiwanie Trochę się dłuży Czekają uszy Odgłosu burzy Dzień wyzwolenia... Gdy w końcu nadszedł Nic nie wiedzieli Nic w telewizji Nie powiedzieli Najmniejszej wzmianki W żadnej gazecie Że ten dzień nadszedł Skąd mieli wiedzieć? Dzień wyzwolenia...
17.
Gdy już będę profesorem, co to jedną nogą w grobie Z pozycją, wartością własną, to wtedy przypomnę sobie Że nie wszystko w moim życiu było tak poukładane Jak to zawsze chciałem widzieć, jak dotąd było pisane Z wysokości swej katedry nauczałem, pouczałem Lecz gdy przyszło zdać egzamin, nie chciałem lub nie umiałem Lecz kto miałby mnie osądzić, gdy nade mną już nikogo Bo swe życie poświęciłem martwym i upadłym bogom A kto pyta, ten nie błądzi, a ja właśnie nie pytałem Siebie biorąc za odpowiedź, błądziłem, a nie wiedziałem Nie żałuję ani chwili, bo żałować nie ma czego Tylko pewność bezkarności braku złego i dobrego Przepraszać was nie mam za co, wierzyliście bo chcieliście Słuchaliście zamiast pytać, więc się nie dowiedzieliście Podążajcie moją drogą, co wygodna choć się wije Zbudowaliście mi pomnik, więc się w jego cieniu skryję
18.
18.Kultura 02:19
Jakie to żałosne, żałosne do bólu Być jednym ze stada, wielbiącego tłumu Żyć cudzym sukcesem, wyglądać przegranej Kochając, nienawidząc i pragnąc zarazem Ludzi, których dotknąć można tylko przez barierki By się przekonać, że w dotyku są jak szkło By się przekonać, że w dotyku są jak papier By zapomnieć o nich, gdy zdejmą ich ze sceny Jakie to żałosne, żałosne do bólu Być jednym ze stada, wielbiącego tłumu Spijać słowa z ust, spijać z oczu łzy I czekać czy kukiełki utoczą trochę krwi Kukiełki z którymi nigdy nie zamienią słowa Bez pośrednictwa swojego telewizora Którą ożywiają gdy chcą swoim pilotem By stała się ich bogiem a pośmiewiskiem potem Kiedy już zobaczą, że wielbili pustkę Gdy już znienawidzą, gdy już spalą kukłę I wzrok swój odwrócą w swej pamięci krótkiej Padną na kolana przed nowym produktem

about

Płyta nagrana w zimie 2009 w studiu Demontażownia.

Spirit na tej płycie to:
Budyń - voc.,
Cimek - dr.,
Naresky - g.,
Tupak - b.

oraz
Ruda - voc.,
Nieo - g.


teksty: Budyń (oprócz 08 - Tupak)
muzyka: Spirit of 84
okładka: Piła wg projektu Budynia

credits

released October 10, 2009

license

tags

If you like Spirit of 84, you may also like: