1. |
||||
Wierzę w to co wierzę i robię to, co robię
Nie zamykaj mnie w szufladzie, szufladę zostaw sobie
Świat się zmienia dookoła, chociaż wolniej, też się zmieniam
Rozglądam się wokół siebie i po swojemu oceniam
To co widzę, to co słyszę, i wyciągam z tego wnioski
A polityczna poprawność nie jest dla mnie godna troski
Pamiętam swoje początki, to na czym się wychowałem
Co dostałem już na starcie, co sam potem odkrywałem
To do czego doszedłem i to, z czego wyrosłem
Między środkiem a początkiem jest przerzuconym mostem
Co dla ciebie oczywiste, dla mnie nie musi być jasne
Przecież tego co ja mówię, ty nie musisz brać za własne
I choć dla mnie dzisiaj ważne, co tak niejasne dla ciebie
Nie uznaję tych wartości, co uzasadniają knebel
|
||||
2. |
02.Political fiction
03:44
|
|||
Ty co kilka lat
Specjalnie dla mnie na jakiś czas zmieniasz twarz
Ja znam wszystkie to
Znam każdy uśmiech twój, w każdym słowie drugie dno
Ty chcesz wmówić mi
Że ja bez ciebie nie umiem żyć, nie mogę nic
Ja mam tobie dać
Legitymację byś moim kosztem mógł się paść
Uczysz mnie bezsilności, chcesz mego posłuszeństwa
Za namiastkę spokoju, namiastkę bezpieczeństwa
Gdy już jestem bezradny oferujesz mi pomoc
Każesz mi sobie płacić, każesz mi płacić słono
Za to co mi odbierasz mnożysz się i powielasz
Dajesz i zabierasz, w piekle mnie poniewierasz
Pobierasz pensję po to, by mi oddać co moje
I za swoją fatygę liczysz sobie połowę
Pokazujesz twarz ludzką, bym wybrał cię w wyborach
A za twymi plecami już dyszy głodna sfora
Nażre się moim kosztem, nakarmi swoje młode
Sam przecież tego chciałem, sam dałem na to zgodę
|
||||
3. |
03.Na skróty
02:44
|
|||
NSBM
BDSM
HTTP
HWDP
Na skróty!
PRL
URL
UPC
JPG
Na skróty!
Na pierwszej randce
W popularnej knajpce
Tak jakby w promocji
Tak jakby przy obcych
Na skróty!
|
||||
4. |
04.Odkrywaj, co odkryte
03:50
|
|||
Te same słowa powtarzane tyle razy
Nie zyskują siły, nie utrwalają przekazu
Co kiedyś mogło porwać dziś bawi albo nudzi
Zniechęca zamiast wstrząsnąć, uśpi zamiast obudzić
Czy to jest rzeczą śmieszną, czy bardziej żałosną
Cyniczne granie dzieci, co nie chcą dorosnąć
Słowa słowa słowa nic nie idzie za słowami
Może tylko kogoś na chwilę da się omamić
Odkrywaj co odkryte
Powtarzaj powtarzalne
Zdobywaj co zdobyte
Tłumacz wytłumaczalne
I pokaż wszystkim durniom
Swą sławą jednodniową
Że ty również potrafisz
Mur z dykty rozbić głową
Z garażu, ze sceny, z komputerowych głośników
Bardzo groźne deklaracje w kierunku polityków
Wy się nigdy nie poddacie i oszukać się nie dacie
Jak dziad z obrazem, sobie z nimi pogadacie
Odkrywaj co odkryte...
Teraz gorszy syf, już nawet grać się nie chce
Bunt prosto z magazynu z telewizora łechce
Słowotok jak szczekaczka dodać soulowe jęki
Polska młodzież śpiewa amerykańskie piosenki
Z gitarą, z gramofonem, z perkusją czy też z bitem
Przeżute i wyplute, modne, więc znakomite
Czym rzygnął telewizor prosto na twą podłogę
Zjadłeś, wydaliłeś i sprzedałeś jako nowe
Odkrywaj co odkryte...
Przesłanie dla młodzieży i dla recenzentów
Co modne w klubach, modne wśród decydentów
Radia, telewizji, więc się sprzeda kto potrafi
Zatańczymy na grobie polskiej fonografii
|
||||
5. |
05.Ginter palił grass
02:03
|
|||
Kłamstwo czasem ma bardzo długie nogi
Nogi tak długie, że się same w nich plącze
Przeszłość dopada wcześniej albo później
Wyrzuty sumienia śle jak listy gończe
Błędy młodości po latach wracają
Tak nieuchronnie, jak niespodziewanie
Zawsze jest ktoś, kogo nie da się oszukać
Zawsze jest ktoś, kto ma zbyt dobrą pamięć
Guinter gdy był młody to palił grass
Powinęła mu się noga, gdy przyszedł na to czas
|
||||
6. |
06.Normalizacja
03:37
|
|||
Pośród niekompletnych ścian, pośród tłuczonego szkła
Rozwiał wraz z popiołem wiatr resztki wczorajszego dnia
Jeszcze zaskrzypiały drzwi, jeszcze promień słońca wpadł
Gdzieś daleko syren wrzask znów na chwilę ciszę skradł
Normalizacja
Pośród niekompletnych ścian, domów bez dachów i szyb
Nocny handel, wódka, broń, ktoś pojawił się, ktoś znikł
Życie skazane na śmierć w każdą przestrzeń wciska się
Tylko ktoś nie wraca wciąż, chociaż mija dzień za dniem
Normalizacja
Pośród niekompletnych ścian, pod niebem z ognia i chmur
Rodziny bez mężów, synów, czekają na wieści z gór
Nie zapomną o nich kaci, choć zapomniał o nich świat
Przyjdzie komuś krwią zapłacić, choćby i za dwieście lat
Normalizacja
|
||||
7. |
07.Prawda was wyzwoli
02:39
|
|||
Nie wyzwoli was nienawiść, nie wyzwolą szubienice
I nie wyzwolą was czołgi gdy wyjdziecie na ulice
I nieważne z której strony w przestrzeń padną pierwsze strzały
I tak stracone złudzenia będą szybciej zabijały
Tylko prawda was wyzwoli
Lecz wolicie żyć w kłamstwie
Wolicie żyć w niewoli
Wolicie zgnić w poddaństwie
Nie wyzwoli was nienawiść, nie wyzwoli was pogarda
Nie wyzwolą prześladowcy, gdy zawisną na latarniach
I nieważne kto podepce na swej drodze wasze plecy
Kto upadnie i nie wstanie, kto do celu dotrze pierwszy
Tylko prawda was wyzwoli
Lecz wolicie żyć w kłamstwie
Wolicie żyć w niewoli
Wolicie zgnić w poddaństwie
Nie wyzwoli was reklama, nie wyzwoli telewizja
Gdy zgubicie się w pogoni, w swoich narkotycznych wizjach
I nieważne kto z was więcej gotów płacić za marzenia
W ostatecznym rozrachunku to wszystko nie ma znaczenia
Tylko prawda was wyzwoli
Lecz wolicie żyć w kłamstwie
Wolicie żyć w niewoli
Wolicie zgnić w poddaństwie
|
||||
8. |
08.Żywot Brajana
02:55
|
|||
marzy się wam wciąż lud ciemny
lecz nie każdy dzisiaj wierzy
ślepo w dogmatyczną świętość
nieomylność wszystkich księży
każdy grzech był niczym sekret
dotąd w katedrze skrywany
czas już skończyć zamiatanie
brudów pod perskie dywany
ciągle zależy tak wielu
żeby była skryta w cieniu
prawda i tak wyjdzie na jaw
choćby i z akt IPN-u
kiedyś jeden niepokorny
ich moralnej chciał odnowy
niegdyś za głoszenie prawdy
ucinano ludziom głowy
dzisiaj inne arcybiskup
znane stosuje metody
żeby zmarginalizować
problem znajda się sposoby
kiedy padnie oskarżenie
dostojnicy grzmią z ambony
"wszyscy wiemy czyj to spisek
ksiądz niesłusznie oskarżony"
mogą zaprzeć się po trzykroć
mogą kłamać w żywe oczy
ostateczny lustracyjny
sąd niczego nie przeoczy
słowa: Tupak
|
||||
9. |
09.Paprocie
02:12
|
|||
Do kolekcji swych porażek dołożyłem dziś następną
A możliwe, że największą i ze wszystkich najpiękniejszą
Trafiło się ślepej kurze ziarno, ale je zgubiła
Los wygrany na loterii przez dziurę w kieszeni wypadł
Jeśli zaś Boga za nogi - chwyciłem, to wytarł buty
Gdy się szczęście uśmiechnęło, ja patrzyłem w drugą stronę
Czterolistną koniczynę ciemną nocą rozdeptałem
Więc nie było mi pisane, a jeśli, to nie tym razem
Co tak silne jest by palić, zatruć myśli i marzenia
Jednocześnie zaś zbyt słabe, żeby wygrać, żeby przetrwać
Jest niewolą, jest tyranią , choć przyjęte dobrowolnie
Słabnąc wciąż tak samo ciąży, nie uwolni ze swym końcem
|
||||
10. |
10.Cze i nara
01:59
|
|||
Możesz być tchórzem i mordercą
Rozstrzeliwać dzieci i mordować jeńców
Po odpowiedniej stronie i w imię sprawy słusznej
Zrobią z ciebie idola młodzieży modzie posłusznej
Che Guevara
Kat nie ofiara!
Nieważne jak krwawe było twoje zajęcie
W odpowiednim momencie zrobione ładne zdjęcie
To jest tylko ważne, to jedno się liczy
Zostanie legenda, z której nikt cię nie rozliczy
Che Guevara
Kat nie ofiara!
Poza ksywką i twarzą niewiele dałeś światu
Patrzysz na nas dzisiaj z koszulek i plakatów
Zarabiają na tobie ci, których nienawidziłeś
Kto za ciebie odpowie przegrałeś czy zwyciężyłeś?
|
||||
11. |
11.Śpiączka
05:40
|
|||
Ile trwało to wszystko już nie liczył żaden z nas
Łatwo jest się zgubić pośród takich samych lat
W nasze życie się wdarł gwałtownie niczym strach
I nie pamięta nikt odkąd strach ma jego twarz
Jak pomnik w środku miasta w samym centrum świata trwał
Świat się wkoło niego kręcił a w raz światem każdy z nas
I rytm jego głośnych słów był rytmem codziennych spraw
Gdy uśmiechał się my z nim, jego złość budziła płacz
Pisaliśmy o nim wiersze, ucząc się kochać i bać
Rzucać myśli na kolana, na rozkaz na baczność stać
Wierzyć w to, że świeci słońce, dlatego, że on tak chce
Że on daje wszystkim życie, chociaż skazuje na śmierć
Zmieniliśmy się w żołnierzy, by się w jego imię bić
W jego imię maszerować tak by ciągle w miejscu tkwić
Powoli zapominając, że kiedyś było inaczej
Ucząc się co dzień niewoli, ucząc się słów nowych znaczeń
Chociaż miało się nie zdarzyć, wiadomość zwaliła z nóg
I nie umiał nikt powiedzieć, czy tragedia to czy cud
Stracił siły, zachorował, zamknął oczy w zimnej sali
Dookoła niego wszyscy, jak zawsze w strachu czekali
Czekali w wielkim skupieniu, czy odejdzie czy zostanie
Jedni o śmierć się modlili a drudzy o zmartwychwstanie
Ucichły w kraju rozmowy, jak kiedyś ucichły żarty
Każdy czekał, aż otworzy oczy znów
Żywy lub martwy
|
||||
12. |
12.Eurowizja
02:03
|
|||
Afrofrancuz Bambo pod Paryżem mieszka
Zamiast szlugów auta pali nasz koleżka
Alicja ma kota, Ingrid ma konika
Miriam ma penisa, lecz kobiet unika
Parada miłości, parada równości
Magnus ma dwóch ojców, każdy mu zazdrości
Taka kolej losu, taki też bieg rzeczy
Lecz jest na to sposób, nikt już nie zaprzeczy
Allach Akhbar! Bóg jest wielki!
Swastyki na murach, tolerancja w prasie
Płoną synagogi i mózgi na kwasie
Gra czarna muzyka dla białej hołoty
Wielka polityka ma wielkie kłopoty
Allach Akhbar! Bóg jest wielki!
Ropa jak barszcz tania, wóda tylko z mety
Już nas na ulicy nie straszą pasztety
Koniec rządów sitwy, komercji, gonitwy
Z minaretu muezin wzywa do modlitwy
Allach Akhbar! Bóg jest wielki!
|
||||
13. |
13.Nie powiem
02:30
|
|||
Nie powiem Ci, że kocham Cię nad życie
To nie ma sensu, gdy Ty jesteś całym życiem
Że jesteś ważniejsza od całego świata
Nie powiem, gdy Ty jesteś całym światem
Tyle słów na marne, w błoto i na wiatr
A teraz ich zabrakło, gdy przyszedł ich czas
Tak długo bez nadziei i tak długo sami
Duchowe sieroty przed komputerami
Aż nagle instynktem, impulsem, zrządzeniem
wpadamy na siebie i wrastamy w siebie
Jak dwie niewiadome, tak sobie nieznani
A tak blisko siebie i sobie pisani
Jesteś pytaniem i jesteś odpowiedzią
Pragnieniem, pragnienia spełnieniem
Jesteś tęsknotą, czekaniem, radością
Wiarą, nadzieją, miłością
|
||||
14. |
14.Dwa kolory
03:19
|
|||
Kraj podeptanych umów
Kraj rozmodlonych tłumów
Kraj rozpalonych stosów
Kraj podniesionych głosów
Ojczyzna podeptanej wolności
Nienawiści do odmienności
Kraj brudnych dzieci, szarych domów
Kraj prześladowań i pogromów
Kraj, gdzie strach wyjść na ulice
Kraj polowań na czarownice
Kraj smutku i depresji
Kraj beznadziei i recesji
Kraj, który tylko wam się przyśnił
Kraj, który widzicie w telewizji
Kraj malowany kompleksami
Kraj, w którym zostaniecie sami
Kraj, co już tylko w waszych głowach
W waszym strachu, w waszych telewizorach
Kraj, który tak bardzo chcecie widzieć
Kraj, który kochacie nienawidzić
Obsesja, która umrze razem z wami
Lęk, co ma siłę by was zabić
To co wasze, co macie dla potomności
Nie będzie mieć dla was żadnej litości
Pod sztandarem z dwóch kolorów
Ludzie znają dwa kolory
Patrzą tylko w jedną stronę
Patrzą tylko z jednej strony
|
||||
15. |
15.Samodzielnie
02:17
|
|||
Prawie zawsze za rączkę, prawie zawsze pod opieką
W ciepłym ubranku albo pod ciepłą kołderką
Z podanym śniadankiem, poprawionym szalikiem
W upranej koszuli z zapiętym każdym guzikiem
Co to będzie kiedy dorosnę
Jak sobie radę dam
Zobacz, zobacz jak sobie radzę
Z kapciami na zmianę, z kanapką na potem
Z mamusią do szkoły, z mamusią z powrotem
Z paskiem na świadectwie, ze szlaczkiem w zeszycie
Pod czujną opieką komfortowe życie
Co to będzie kiedy dorosnę
Jak sobie radę dam
Zobacz, zobacz jak sobie radzę
Zobacz – piję sam
Piję sam
|
||||
16. |
16.Dzień
03:15
|
|||
Z pokolenia
Na pokolenie
Przekazywane
Jedno marzenie
W schylonych głowach
Resztki godności
Śnione po cichu
Sny o wolności
Dzień wyzwolenia
Mówili blisko
Na czarnym niebie
Gwiazdy rozbłysną
Dla wolnych ludzi
Zaświeci słońce
Z nimi szczęśliwe
Niewoli końcem
Z pokolenia
Na pokolenie
Przekazywane
Jedno złudzenie
Choć mówią starzy
Śpiewają młodzi
To co ma nadejść
Wciąż nie nadchodzi
Dzień wyzwolenia...
I tak dzień po dniu
I rok po roku
W urwanych słowach
W myślach niepokój
Oczekiwanie
Trochę się dłuży
Czekają uszy
Odgłosu burzy
Dzień wyzwolenia...
Gdy w końcu nadszedł
Nic nie wiedzieli
Nic w telewizji
Nie powiedzieli
Najmniejszej wzmianki
W żadnej gazecie
Że ten dzień nadszedł
Skąd mieli wiedzieć?
Dzień wyzwolenia...
|
||||
17. |
17.Zbieżność przypadkowa
03:19
|
|||
Gdy już będę profesorem, co to jedną nogą w grobie
Z pozycją, wartością własną, to wtedy przypomnę sobie
Że nie wszystko w moim życiu było tak poukładane
Jak to zawsze chciałem widzieć, jak dotąd było pisane
Z wysokości swej katedry nauczałem, pouczałem
Lecz gdy przyszło zdać egzamin, nie chciałem lub nie umiałem
Lecz kto miałby mnie osądzić, gdy nade mną już nikogo
Bo swe życie poświęciłem martwym i upadłym bogom
A kto pyta, ten nie błądzi, a ja właśnie nie pytałem
Siebie biorąc za odpowiedź, błądziłem, a nie wiedziałem
Nie żałuję ani chwili, bo żałować nie ma czego
Tylko pewność bezkarności braku złego i dobrego
Przepraszać was nie mam za co, wierzyliście bo chcieliście
Słuchaliście zamiast pytać, więc się nie dowiedzieliście
Podążajcie moją drogą, co wygodna choć się wije
Zbudowaliście mi pomnik, więc się w jego cieniu skryję
|
||||
18. |
18.Kultura
02:19
|
|||
Jakie to żałosne, żałosne do bólu
Być jednym ze stada, wielbiącego tłumu
Żyć cudzym sukcesem, wyglądać przegranej
Kochając, nienawidząc i pragnąc zarazem
Ludzi, których dotknąć można tylko przez barierki
By się przekonać, że w dotyku są jak szkło
By się przekonać, że w dotyku są jak papier
By zapomnieć o nich, gdy zdejmą ich ze sceny
Jakie to żałosne, żałosne do bólu
Być jednym ze stada, wielbiącego tłumu
Spijać słowa z ust, spijać z oczu łzy
I czekać czy kukiełki utoczą trochę krwi
Kukiełki z którymi nigdy nie zamienią słowa
Bez pośrednictwa swojego telewizora
Którą ożywiają gdy chcą swoim pilotem
By stała się ich bogiem a pośmiewiskiem potem
Kiedy już zobaczą, że wielbili pustkę
Gdy już znienawidzą, gdy już spalą kukłę
I wzrok swój odwrócą w swej pamięci krótkiej
Padną na kolana przed nowym produktem
|
Streaming and Download help
If you like Spirit of 84, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp