1. |
Sens i definicja
03:02
|
|||
Opowiedziałem pół życia, by podkładkę mieć do picia
Gdybym posłuchał sam siebie, miałbym pewne miejsce w niebie
Za cierpliwość byłbym świętym, bo to bełkot nieprzeciętny
Tak jak każde moje słowo, teraz to samo na nowo
Przyszła, weszła, wyszła, poszła w przeczytanych wiadomościach
Gdy wyrwałem się przed szereg niewielkich czarnych literek
Odłożę punkty na potem gdy zrobię z siebie idiotę
Kolejny wieczór na straty bez pozdrowień dla kumatych
To życia sens i definicja
Na tym to wszystko polega właśnie
Czekasz na dwieście dwadzieścia dwa
A przyjeżdża sto jedenaście
Ty mówisz, że jestem głupi, czemu czasu mi nie kupisz
I najgorsze, że masz rację, więc głupotę w desperację
Więc wyrzuty w urojenia, do znudzenia, do widzenia
Przed spaniem, bez związku z niczym błędy liczyć, rymy ćwiczyć
Żaden polityk, żaden teolog, żaden naukowiec czy ideolog
Takiego z ciebie nie zrobi wała, jak ty sam zrobisz, gdy się postarasz
W programach partii, szamanów wizjach, w książkach, w teatrach i telewizjach
Gorszego kłamstwa nikt nie wymyśli, nad to, co na jawie sobie wyśnisz
Wrzesień 2014
|
||||
2. |
Mogę tylko zapłakać
04:26
|
|||
Dostrzegając spiski, podziemne piętra znaczeń
Rozpisując strategie, scenariusze wydarzeń
Stawiając diagnozy, recepty znajdując
Zło i dobro potrafiąc w proste słowa ująć
Znając ludzkie uczucia, wczorajsze i jutrzejsze
Umiejąc namalować pragnień wersje piękniejsze
W literach zamknąć rozpacz, oddać nadzieje świata
Nad własną głupotą mogę tylko zapłakać
Widząc przyszłe porażki, szczeliny w fundamentach
Odnajdując wciąż całość w rozrzuconych fragmentach
Oddzielając od kłamstwa, co jest rzeczy istotą
Mogę tylko zapłakać nad własną głupotą
Rysując wierne mapy, powtarzalne schematy
Rozrywając kotary, demolując atrapy
Szukając i znajdując, rozumiejąc i wiedząc
Rozróżniając w sumieniu zło dobro wartość pieniądz
Poznając, dostrzegając miłość, nadzieję, wiarę
Nagrodę zasłużoną i sprawiedliwą karę
Rozpoznając trucizny, pułapki tego świata
Nad własną głupotą mogę tylko zapłakać
Kwiecień 2015
|
||||
3. |
Warszawa
03:06
|
|||
To miasto gnije, ale dalej żre
Podmiejskie pociągi pompują świeżą krew
Szare, masywne cielsko rzuca kolorowy cień
To miasto zdechło, ale dalej żre
Autobusy, tramwaje wiozą mięso na rzeź
Sezonowi niewolnicy chcą wyrzygać z siebie wieś
Potwór nie ma dość, stój, słyszysz syren śpiew
Autobusy i tramwaje pompują świeżą krew
Ogłuszeni ludzie, przerażone szczury
Osinowy kołek pałacu kultury
Miasto martwych trupów, miasto śpiących sumień
Rząd brzozowych krzyży, betonowych trumien
Listopad 2014/grudzień 2015
|
||||
4. |
Horror
02:41
|
|||
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne tam gdzie chcą
A ty wiedziałaś czego chcesz i bardzo chciałaś dostać to
A wtedy to był prawie gwałt i blisko tak, by jeden błąd
Lecz rękę podał wtedy świat i potem dalej jakoś to szło
Tylko sen jeden w każdą noc
I nagle w samo serce cios
Gdy oblewa cię zimny pot
Gdy słyszysz za plecami głos
„Mamo”
Wszędzie są dzieci, młoda krew, powracają koszmary
Ustawodawca nie przewidział w kodeksie takiej kary
A tutaj się codziennie śni, w dzień wraca coraz częściej
Gdzieś kątem oka widzisz cień, co kładzie się na szczęściu
Tylko sen jeden w każdą noc
Krwawy znak zapytania
Dziecka płacz, wysoki głos
Co nie zna zmiłowania
„Mamo”
A człowiek przecież mało wie, gdy głupi jest i młody
I wszystko mu należy się, i ma swoje powody
A potem nagle w oczach łzy, jesteś tak bardzo wściekła
Dobre dziewczynki idą do nieba, niedobre do piekła
Luty 2016
|
||||
5. |
||||
Ona jest jak karabin w rękach psychopaty
Może zamknąć celę lub przepiłować kraty
Znikąd przyjdzie, dokona wrogiego przejęcia
Wszechogarniająca, nie do ogarnięcia
Lubi się przebierać, ma wielką wyobraźnię
Role i fetysze, litość i przyjaźnie
Najczęściej podrabiana ze wszystkich skarbów świata
Obietnica, szantaż, zapałka, zapłata
Chora na samotność pije wieczorami
Nad kubkiem herbaty bawi się włosami
Wie i rozumie, nie rozumie i nie wie
Drugie dno, czarna rozpacz, potrzeba w potrzebie
Zakłóci każdy program, gdy cicho w tle pracuje
Wyda swoje komendy i system przeskanuje
Będzie snem, wspomnieniem, niewinną fotografią
Koszmarem i ucieczką, niechcianą pornografią
Chora na depresję pije wieczorami
W dzień zamyka oczy i nie śpi nocami
Udaje, że jej nie ma, atakuje z ukrycia
Usypia, zabija, przywraca do życia
Boi się samotna, boi się szczęśliwa
Że straci, że dostanie, w każdej wersji obrywa
Lecz zawsze się pozbiera i zawsze pójdzie dalej
A my znów na kolanach, bez niej, z nią i dla niej
Chora na samotność pije wieczorami
Nad kubkiem herbaty bawi się włosami
Udaje, że jej nie ma, atakuje z ukrycia
Usypia, zabija, przywraca do życia
Marzec-sierpień 2015
|
||||
6. |
Hilfe!
02:47
|
|||
Twój ojciec mego ojca bił i matkę moją gwałcił też
I mówią, że ja jego syn, podwórko gada, swoje wie
A ty dziś dobrze płacisz mi, ja swoje miejsce tutaj znam
I wszystko tu zmieniło się, po co za wiele wiedzieć mam
I tylko mój nieszczęsny brat, co nagle wyrósł ponad mnie
Władzę dziś ma, podwórko wziął, a na mnie patrzy spode łba
Ratuj mnie, wyratuj mnie
Ja będę mówił twoim głosem
Ratuj mnie, wyratuj mnie
Już nigdy głowy nie podniosę
Co mogłem już oddałem ci, czego nie mogłem, dałem też
I w domu głupiec zaczął bunt, nie rozumiejąc w czym jest rzecz
Lecz Ty zawsze chwaliłeś mnie i mogłem blaskiem twoim lśnić
A brat – nie brat, już nie wiem sam, rodziców wypominał mi
A ja do przodu chciałem iść, nie wiedząc już czyj jestem
W pół drogi brat zatrzymał mnie, już miałem się u ciebie skryć
Ratuj mnie, wyratuj mnie
Ja będę mówił twoim głosem
Ratuj mnie, wyratuj mnie
Już nigdy głowy nie podniosę
Kwiecień 2016
|
||||
7. |
Nie ma we mnie miłości
03:53
|
|||
Gdy wokół głowy słowa jak kule
Gdy każda chwila stawia pod murem
Każde marzenie, każde złudzenie
Wiarę, nadzieje na zatracenie
Nie ma we mnie miłości
Gdy w każdej chwili i z każdej strony
W każdym spojrzeniu i w każdym słowie
Kamień pogardy, kula szyderstwa
Co dla sumienia, co dla szaleństwa
Nie ma we mnie miłości
Gdy jutro mgliste a zło bezkarne
Liście na wietrze, słowa na marne
Pamięć nie daje w kłamstwo uwierzyć
Kłamać, by ufać, kłamać, by przeżyć
Nie ma we mnie miłości
Gdy krew płomieniem, płomień sumieniem
Krzyk wzbiera w gardle, trzęsie więzieniem
W obliczu świata, który zastałem
Czego nie chciałem, a co dostałem
Nie ma we mnie miłości
kwiecień 2011, październik 2014
|
||||
8. |
Prima Aprilis
02:27
|
|||
Ona dała mu na drogę
Ona dała mu w prezencie
Na pamiątkę i na trwogę
Swoje najpiękniejsze zdjęcie
Mały kawałek papieru
Przeniósł wiatr przez świata drogi
Obcy piach i obce niebo
Krwawe ściany i podłogi
W końcu wrócił, a z nim obraz
Co noc malowany w snach
Nikt poza nim nie zobaczył
Że czeka na niego w drzwiach
Taka jaką zapamiętał
W ogóle się nie zmieniła
Cień się rozwiał w jego rękach
Nigdy więcej jej nie widział
Kwiecień 2014 – grudzień 2015
|
||||
9. |
Sobota trzynastego
02:30
|
|||
Ta wojna nigdy się nie skończy, więc nigdy nie będzie przegrana
Wieczorem wybuchają bitwy, rzucają strony na kolana
I upadają tam, gdzie stoją, przy stole, w świetle, na widoku
Albo udają ciche duchy, chowając się w gęstym półmroku
Nie będzie dobijania jeńców, bo jeńcy się dobiją sami
W oczekiwaniu na zmartwychwstanie przez noc pojadą taksówkami
Nim dzień nadejdzie stracą głowy, padając z nóg, krzeseł i schodów
Uniosą ich troskliwe cienie do podstawionych samochodów
A potem wstaną tak, jak padli, tych kilka kilometrów dalej
Gdzieś im się zgubi kilka godzin, by już się nigdy nie odnaleźć
Złożą więc sobie obietnice, niemożliwe do dotrzymania
Ta wojna nigdy się nie skończy, więc nigdy nie będzie przegrana
Grudzień 2014
|
||||
10. |
||||
Tak – nikt nie mówił, że pójdzie łatwo
Nikt nie ostrzegał, że będzie tak ciężko
Ot, wyścig, spacer, pełzanie, jazda
Sto dróg, a każda kończy się śmiercią
Wychodzisz rano, by już nigdy
Nie wrócić wieczorem do domu
By na wigiliach i cmentarzach
Spotykać rodzinę, znajomych
I nawet chwila najszczęśliwsza
Jak każda inna też zabija
Niechaj Bóg ma was w swej opiece
I niech los wam sprzyja
Ktoś da ci szklankę suchym rankiem
Ktoś rękę poda, gdy upadniesz
Celuje prosto w twoje serce
Gdy z głową w chmurach jesteś na dnie
Z której nie spojrzysz na to strony
Z ziemi wygląda to dość kiepsko
Błoto już zaschło, czas iść dalej
Trzeba dać radę i świadectwo
I nawet chwili najpodlejszej
Żadna z spraw ważnych nie przemija
Niechaj Bóg ma was w swej opiece
I niech los wam sprzyja
Tłum wyje i ryczą głośniki
By raz na zawsze w głowę wtłoczyć
Piosenkę, która jest o niczym
Ale udaje, że jest o czymś
Wrzesień 2015
|
||||
11. |
Roszczeniowe juwenalia
03:40
|
|||
Trudno zrozumieć, co tu się właściwie stało
Przestało się podobać, co się zawsze podobało
Nie chcą za darmo robić i na wszystko się godzić
Nikt kto mądry nie wie, o co właściwie chodzi
Błąd w systemie, społeczna anomalia
Chwila przebudzenia, roszczeniowe juwenalia
Przerwana transmisja, nadajnika awaria
Karnawał zaskoczenia, roszczeniowe juwenalia
Wszystko na lata było poustawiane
A tu pewnych wygranych klęski niespodziewane
Kto mądry, ten już niczego nie zrozumie
Ogarnięty strachem, przed tym, co drzemie w tłumie
Ze wsi i z bloków, bez dzieci i widoków
Listy z Londynu i codzienny niepokój
Zakładu w likwidacji bez unijnej dotacji
Nikt nie spodziewał się tu już żadnych atrakcji
Wakacje nad morzem, nie mogło być gorzej
Za kilkaset złotych brak rąk do roboty
Żołnierze wyklęci, gwiazdorzy nadęci
Lato nienawiści zawsze w mej pamięci
Maj-sierpień 2016
|
||||
12. |
Pułapka
05:46
|
|||
Na najdłuższej ulicy największego miasta
Biją dzwony, dopada mnie godzina dwunasta
Nie wiem sam ile tego jeszcze w sobie zmieszczę
Chciałbym być znów dzieckiem i znów jestem dzieckiem
Gdzieś daleko nadjeżdża, wpełza tutaj powoli
Jeszcze nie jest nawet w połowie swojej drogi
Ale już ją widać, patrz, tam na horyzoncie
Sunie majestatycznie, nieuchronnie i godnie
I nie wiem dokąd idę, chcę się schować przed deszczem
Patrzę w siebie i sam się sobie w głowie nie mieszczę
lipiec 2012
|
||||
13. |
Langenort!
02:27
|
Streaming and Download help
If you like Spirit of 84, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp