1. |
03.Czas
02:29
|
|||
Człowiek najpierw dorasta a potem umiera
Z czasem to wszystko rozpędu nabiera
Godziny, tygodnie, miesiące i lata
Szukanie miejsca w świecie a potem koniec świata
Można o tym nie myśleć, bo tego nie widzimy
Każda chwila coś zmienia, w każdej chwili coś tracimy
Odchodzi niewinność a przychodzą zamiast tego
Sposoby, kombinacje, obowiązki, nic dobrego
Przeraża mnie ta naturalna kolej rzeczy
Której nie umiem zatrzymać, nie umiem zaprzeczyć
Czas pędzi do przodu i ciągnie nas za sobą
W kierunku końca jednokierunkową drogą
Po drodze odbierając marzenia naiwne
I ucząc nazywać zdradę pragmatyzmem
|
||||
2. |
01.Świnka
02:05
|
|||
Po co oni są? Przecież chyba nie po to
By chęć do życia odbierać nam na starcie
Po co oni są? Przecież nie po to tylko
By dachy nad głową zapewnić i żarcie
Czekają na nas i o nas się modlą
A gdy na świecie już się pojawiamy
Porównują nas z wyśnionym ideałem
Z ich ambicjami co chwila przegrywamy
Po co oni są? Przecież chyba nie po to
By wciąż powtarzać, że nas stać na więcej
Po co oni są? Przecież nie po to tylko
By łzami lub gniewem wciąż wiązać nam ręce
Kiedy rodzi się w nas świadomy człowiek
Często kończy się ich akceptacja
Słyszymy wtedy jak bardzo ich zawiedliśmy
„Ty mnie nie kochasz”- cała ich argumentacja
Kiedy chcemy dla siebie wolności
Wtedy słyszymy o niewdzięczności
I nas i siebie ranią z okrucieństwem
Myląc miłość ze ślepym posłuszeństwem
Najpierw nie możemy robić tego co chcemy
Bo słyszymy że jesteśmy jeszcze za młodzi
Oni za nas przecież odpowiadają
Więc im i sobie możemy zaszkodzić
Potem słyszymy że już pora się zmienić
Że z pewnych rzeczy już powinniśmy wyrosnąć
Że wciąż jesteśmy nieodpowiedzialni
I że najwyższy czas w końcu dorosnąć
|
||||
3. |
02.Morfi
03:08
|
|||
Jestem...
Nie ma mnie.
Byłam.
Nigdy nie narodzona.
Śmieszność.
W płaczu ucieka.
Reżim..
Szyję oplata.
Uciec chcę..
Stłumiona przez granice..
Krzyknąć..
To tylko szept..
Bić!
Walczyć!
Umrzeć!
Czego wymagasz od siebie głupia?!
Przecież jesteś tylko cieniem..
Nieistniejącego człowieka.
(tekst: Morfina)
|
||||
4. |
04.Wariant wschodni
04:16
|
|||
Kołchoźnikom na wsi wypłacać renty na czas
Dla studentów w stolicy mieć pałki oraz gaz
Kto mądry ten w porę wyjedzie za granicę
Kto cwany się zaczepi w biznesie, w polityce
Niech wierzą, że co mają to wszystko co mogą mieć
Na kolanach podziękują, niczego nie będą chcieć
Za tani chleb i wódkę prezydenta wybiorą
Wszystko jest w porządku gdy wszystko jest pod kontrolą
Nie śpiewasz w zgodnym chórze nie znajdziesz miejsca na scenie
Za pochwały jest nagroda, za krytykę jest więzienie
Prezydent jest od rządzenia, i nie będzie negocjacji
Już oddziały porządkowe znów włączają się do akcji
|
||||
5. |
05.pEwelina
04:52
|
|||
Codziennie od nowa Ty uczysz mnie bólu
I uczysz mnie kłamstwa codziennie od nowa
Jesteś białą kreską kiedy pęka serce
I głośną muzyką kiedy pęka głowa
Uczę się powoli lecz jesteś cierpliwa
Codziennie od nowa uczysz mnie przegrywać
I patrzysz z uśmiechem jak padam na ziemię
I krwią się zalewam przygnieciony niebem
Ty co noc od nowa uczysz samotności
Niespełnienia od nowa uczysz każdą nocą
Gdy jak gruba kołdra przygniata porażka
Gdy wilgoć łez jedyną dostępną wilgocią
|
||||
6. |
||||
Wszystko co zrobimy
Wszystko co powiemy
Wszystko co myślimy
To nie to, co wiemy
Czego nie powiemy
Czego nie zrobimy
Czego nie krzykniemy
Niczego nie zmienimy
Bo jest nas za mało
Bo nie mamy siły
Bo już nas dopadli
Bo już nas zniszczyli
Zaśpiewamy piosenkę
Szyb kilka wybijemy
Krzykniemy kilka haseł
To wszystko co możemy
A kiedy będzie wybór
Rzucić kamień lub klękać
Ugną się kolana
Kiedy zadrży ręka
Widzimy coraz więcej, lecz ciągle milczymy
Pozwalamy im myśleć, że możemy wszystko znieść
Pozwalamy im wierzyć, że mogą zrobić wszystko
Z milczeniem i z pokorą przyjmiemy każdą rzecz
Chociaż maja wszystko, ciągle maja za mało
Patrzą co nam jeszcze zabrać, choć zabrali nam już dość
W milczeniu oddajemy im ostatnie nasze prawa
W milczeniu oddajemy w ich ręce nasz los
Zabierają nasza pracę, pieniądze i wiarę
Narzucają nam prawa, stawiając się ponad prawem
A my jak ryby pozbawione głosu
Uznajemy wszystko za zwykłą kolej losu
Zabierają mam dzieci zależnie od wieku
Dla cywilnych albo mundurowych zboczeńców
Kradną dzieciństwo, a potem kradną młodość
Z milczeniem i pokora przyjmujemy każda podłość
|
||||
7. |
07.Ballada giżycka
02:10
|
|||
Patrz co się stało, to wyschło jezioro
Wiatr na miasto zrzucił grad martwych ryb
Niepokój który w nocy kazał wstać
Niepokój który kazał z domu wyjść
Jeszcze szerzej otworzył oczy strach
Za włosy na dwór z domu wywlókł w noc
Twój własny koszmar podpalił cały świat
Ostatnim krokiem mógł być każdy krok
Sumienie zostawiasz za sobą
Płomienie płomienie płomienie
Patrz co się stało, nie ma już domu
Nie ma już tego miasta które znasz
Co miało nazwę gwałtem narzuconą
W którym znajoma była prawie każda twarz
Jak przed wiekami znowu stos zapłonął
Specjalnie dla ciebie i specjalnie tu
Jak wtedy znowu miasta pół pochłonął
Już się nie łudzisz ze się zbudzisz z tego snu
Sumienie zostawiasz za sobą
Płomienie płomienie płomienie
Patrz ogień wysuszył wszystkie łzy
Za chwilę nie zostanie nic
Na cztery świata strony, północ, południe, zachód, wschód
Nienawiść zamieniona w dym
Który na chwilę niebo skrył
Rozgoniony na cztery strony, północ, południe, zachód, wschód
|
||||
8. |
08.gov.pl
02:56
|
|||
Czy to Chrystus narodów, czy tylko ziemia przeklęta
Ryba psuje się od głowy, syf zalewa niższe piętra
Kolorowe od reklam ulice oddychają zgniłym powietrzem
Czasami chcę coś tu zmienić, czasem po prostu to pieprzę
Nie jest trudno być ślepym i nie widzieć co tu się dzieje
Drobnymi cwaniaczkami zarządzają wielcy złodzieje
Czasem mnie tylko bawią, czasem się ich trochę boję
Tych co żyją w gnoju po szyję i tych co się żywią tym gnojem
Prawda wychodzi na wierzch, niebezpiecznie kłuje w oczy
Nowa farba na ścianie się złuszczy, stara pleśń z pod niej wyskoczy
Lecz wciąż głowy pełne frazesów na kolejnym dziejowym zakręcie
Nowy gmach ku swej chwale budują, na przegniłym fundamencie
|
||||
9. |
09.Punk Song 2003
02:54
|
|||
A więc znowu jest jesień, rok dwa tysiące trzeci
A my wciąż w jednym miejscu jak przestraszone dzieci
Zagubieni w sobie i zagubieni w świecie
W głowie zawsze ciemność, choć za oknem słońce świeci
Bez odpowiedzi na modlitwy i pytania
Na krawędzi porażki, na krawędzi załamania
Zawsze do przodu, choćby z twarzą pokrwawioną
Idziemy drogą dla nas właśnie wymyśloną
Wciąż z jakąś nadzieją, bo chociaż dusza chora
Nakręca ją pigułka w postaci hardkora
Młodość to trauma nie do wymazania
Lekcja pełna przemocy zmusza do zapamiętania
Będę więc szedł dalej chociaż znów mi w twarz napluto
Na przekór ich słowom, kłamstwom, nożom, butom
Aż nie padnę bez siły w porażki dzień przeklęty
Gdy krwi kropla ostatnia wypłynie z żył podciętych
A wiec znowu jest wrzesień, nowy rozkład tramwajów
A żołnierze jak ptaki lecą do ciepłych krajów
By zbrodnie leczyć gwałtem strategię wymyślają
Jak na to popatrzeć to skrzydła opadają
Bo nie ma dokąd uciec i to wdziera się wszędzie
Strach pomyśleć, czy kiedyś naszych głów też nie zdobędzie
Gdy po raz kolejny jawnie albo skrycie
Swe zakrwawione łapy zechcą włożyć w nasze życie
Co wtedy będzie z nami, czy kiedy się zbudzimy
W lustrze ta osobę co chcemy zobaczymy
Czy udowodnimy, że nie było prawdy wcale
W zdaniu „Czego nienawidzisz, tego częścią się stajesz”
Będę więc szedł dalej chociaż niewiele z tego zysku
pomimo ich wojen, kłamstw, gazet i teledysków
Aż nie padnę bez siły w porażki dzień przeklęty
Z pilotem, ciasteczkami i kawką z kasy z renty
|
||||
10. |
10.Tata Leppera
02:36
|
|||
Możecie wyprowadzić ludzi na ulicę
O ich nieszczęściu najgłośniej wszędzie krzyczeć
Mówić, co chcą usłyszeć i ściskać w koło ręce
By dorwać się do władzy i nakraść jak najwięcej
Rady nadzorcze już na was czekają
Ręce się same po kasę wyciągają
Jeszcze trzeba płakać nad losem najuboższych
Lecz na myśl o łupach już się cieszą oczy
Społecznie wrażliwi, w najdroższych samochodach
Obrońcy uciśnionych o najwyższych dochodach
Na ludzkiej rozpaczy znowu zrobicie kapitał
Ludzka desperacja was dopuści do koryta
W sejmie, w ministerstwach i w administracji
Znajdą się dla wszystkich swoich miejsca pracy
Dla przyjaciół z biznesu najlepsze kontrakty
Sypną na kampanię, utrwala kontakty
Następni, gorsi od was, przyjdą za cztery lata
Lecz wam wystarczy czasu, by spaść się i nachapać
Jest jeszcze tyle fabryk i ludzi do sprzedania
Jest jeszcze tyle nadziei do odebrania
|
||||
11. |
11.Oi!
02:08
|
|||
Nasza siła w naszych pięściach
W naszych butach nasza duma
Chłodny ogień z naszych kufli niech wypełnia naszą krew
Niech zapłonie w naszych oczach
Gdy wyjdziemy na ulicę
Wzywa nas kamienna matka, odpowiemy na jej zew
My prawdziwi tak jak ona
My prawdziwi jak kamienie
Prawdziwi jak nasze pięści kiedy bić się przyjdzie czas
Kiedy echo naszych kroków
Rozbije wieczorny spokój
Jeszcze raz zapłonie płomień oi! nie zgaśnie pośród nas
|
||||
12. |
12.Latarką w oczy mroku
04:01
|
|||
Upadać aby powstać i dalej naprzód iść
Umierać wciąż na nowo, by rodzić się i żyć
Gubić się po to aby odnaleźć nową drogę
Być nikim by swą wartość móc udowodnić sobie
Latarką w oczy mroku zaświecić i wygrać
w walce beznadziejnej z nadzieją trwać i wytrwać
Z skrajności wpadać w skrajność żeby odnaleźć siebie
Po szyję upaść w bagno, by głowa była w niebie
Nie mieć żadnego celu, by nagle cel odnaleźć
Nikomu w nic nie wierzyć, żeby odzyskać wiarę
Latarką w oczy mroku...
|
||||
13. |
13.Krewieństwo
02:19
|
|||
Moje korzenie są wszędzie
widzisz jak z dala od nich upadam
pełznę, czołgam się by do nich dotrzeć
to nie ostatnie co powiedziałem
Trzęsę się, nie mogę mówić wiem, że nic nie mogę zrobić
one próbują mnie odnaleźć, czują wszystko
dopiero wtedy włączam się do życia, gdy poczuje ich dotyk
Ty widzisz, jak nie mogę się z nimi połączyć
ponieważ czasami nie jestem jednym z nich
muszę odnaleźć tę cząstkę we mnie
będzie we mnie coś z każdego z was
Moje korzenie są wszędzie
tak bardzo się różnimy, to nas oddala
dlatego nie możemy się odnaleźć
to ostatnie co powiedziałem...
tekst: Gosia
|
||||
14. |
14.Rege
02:58
|
|||
Na dobre i na złe
Albo na samo złe
Ja będę zawsze tu
W zasięgu Twego wzroku
W zasięgu Twoich rąk
W zasięgu Twoich oczu
W zasięgu Twoich rąk
W zasięgu Twoich oczu
I choćby w oczy wiatr
I choćby cisza w twarz
Brak nowych wiadomości
Słuchawka odłożona
To będzie po co wstać
Kiedy się zdarzy upaść
I czego chwycić się
Kiedy się zdarzy tonąć
I choćby czasem strach
W sercu kawałkiem szkła
I choćby kilka słów
Co w gardle rosną słono
To będzie po co wstać
Kiedy się zdarzy upaść
I czego chwycić się
Kiedy się zdarzy tonąć
|
||||
15. |
15.Szczęście
01:39
|
|||
16. |
16.Terri
03:56
|
|||
Czytam, słucham i oglądam i powoli mam już dosyć
Patrzę, chociaż szkoda nerwów, krzyczę, chociaż szkoda głosu
Chociaż przecież szkoda gadać, chociaż nic się tu nie zmienia
Milczenie jest przyzwoleniem, choćby i ze zniechęcenia
ref: Wolność słowa, rzucanie grochem o ścianę
Ale choćbym nic nie zmienił to przynajmniej nie milczałem
A może przynajmniej otworzę komuś oczy
A komuś innemu nie dam oka zmrużyć w nocy
Widzę zaciskając pięści z bezsilności i rozpaczy
Świat stworzony przez człowieka w którym człowiek nic nie znaczy
Czytam, słucham i oglądam i już wszystko we mnie krzyczy
Świat stworzony przez człowieka w którym człowiek się nie liczy
|
||||
17. |
17.Podróż na północ
04:57
|
|||
Z dworca z którego pociągi w dwie strony
Odjeżdżają a później na wszystkie strony świata
Wyjeżdżam na ogół bardzo wcześnie rano
I wczesnym wieczorem powracam
Odnajduję tam moich prawdziwych przyjaciół
Co przy końcu mapy pośród jezior gdzieś mieszkają
Dla których warto w pociągu kilka godzin
Dla których warto zerwać się rano
Odnaleźć na nowo swe drogi
Dawno zapomniane mosty
Niebo, jeziora i słońce
Odnaleźć przyjaciół i siostry
W czasach nieludzkich my dla siebie ludźmi
To ostatnia rzecz która naprawdę coś znaczy
Mamy tylko siebie lecz to wcale nie jest mało
Wystarczy to tylko zobaczyć
|
Streaming and Download help
If you like Spirit of 84, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp